Problem jednak w tym, że powodów do optymizmu nie było zbyt wiele. Dzień zaczęliśmy od przeceny, a w kolejnych godzinach tylko się ona pogłębiała. Sam start notowań w zasadzie był łatwy do przewidzenia. Spadki na Wall Street sprawiły, że i nastroje inwestorów w Europie się pogorszyły. WIG20 na dzień dobry zameldował się 0,7 proc. pod kreską. Byki niby próbowały coś ugrać, ale były to próby nieudolne. A skoro tak, to swoją szansę zwietrzyła podaż.

Sprzedający mieli tego dnia sporo argumentów. Nie pomagało nam chociażby otoczenie. W połowie sesji niemiecki DAX tracił 1,4 proc., a francuski CAC40 około 1,6 proc. Nie dziwne więc, że w miarę upływu czasu i u nas sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Honoru rynku bronił Lotos, który wyraźnie zyskiwał po informacji, że Komisja Europejska wyraziła zgodę na fuzję z PKN Orlen. Sam PKN Orlen długo utrzymywał się nad kreską, dzięki czemu i skala przeceny na naszym rynku przez pierwszą część dnia nie była aż tak duża. Kiedy jednak Orlen poinformował, że rozpoczyna prace nad przejęciem PGNiG, układanka ta zaczęła się sypać niczym domek z kart. Akcje spółki z plusa zjechały wyraźnie pod kreskę. Traciły nawet ponad 4 proc. Z perspektywy całego rynku był to gwóźdź do trumny. Wskrzesić indeksu największych spółek nie była w stanie nawet postawa PGNiG. Papiery tej spółki drożały momentami ponad 5 proc.

GG Parkiet

Druga część notowań to czekanie na Amerykanów. Ci wykazywali się jednak niezdecydowaniem, a to nie pomagało naszemu rynkowi. WIG20 ostatecznie więc stracił 1,66 proc.