Ruch wzrostowy na dobre został zapoczątkowany po godzinie 10. Argumentów do kupowania akcji dostarczyły dane z polskiej gospodarki, a konkretnie te o produkcji przemysłowej. Wzrosła ona w czerwcu rok do roku o 0,5 proc. Prognozy mówiły natomiast o spadku, i to aż o 7,3 proc. Tak dobre wyniki mogą świadczyć o tym, że gospodarka wraca na właściwe tory po koronawirusowym zawieszeniu, a skoro tak, to i apetyt na ryzyko wśród inwestorów wyraźnie wzrósł.
W połowie notowań WIG20 zyskiwał już ponad 1,5 proc. i tym samym nasz rynek należał do grona najsilniejszych na Starym Kontynencie. Po początkowych problemach na plus wyszły też inne europejskie indeksy, ale skala wzrostu nie była aż tak imponująca. Niemiecki DAX zyskiwał około 0,5 proc.
Dobre dane makroekonomiczne z polskiej gospodarki to tylko jeden z elementów całej rynkowej układanki. Drugi dotyczył spółek energetycznych, które zyskiwały w ciągu dnia nawet kilkanaście procent. Inwestorzy zareagowali tak na doniesienia, jakoby po sektorze paliwowym również energetyczne spółki miały być skonsolidowane. Jeśli dołożymy do tego udany początek notowań w Stanach Zjednoczonych, to przepis na całkowity sukces jest gotowy. W efekcie WIG20 w poniedziałek zyskał aż 2,5 proc. ¶