Mieliśmy udane otwarcie notowań, dobre dane makroekonomiczne, które były dodatkowym wsparciem dla kupujących, i sprzyjające otoczenie. Niestety, w drugiej połowie dnia na tym sielankowym obrazie zaczęły pojawiać się rysy. I chociaż WIG20 zamknął ostatecznie dzień nad kreską, to pozostał spory niedosyt.
Już na starcie WIG20 znalazł się ponad 1 proc. nad kreską. Ruch ten poparty był mocnymi argumentami. Dzień wcześniej zwyżkami zakończyła się sesja na Wall Street, a dodatkowym wsparciem było porozumienie w sprawie unijnego funduszu odbudowy, w ramach którego Polska ma otrzymać 160 mld euro. Później było jeszcze lepiej. Dostaliśmy porcję danych z polskiej gospodarki, które po raz kolejny pozytywnie zaskoczyły. To dodało skrzydeł inwestorom i w połowie notowań WIG20 zyskiwał ponad 2 proc. Jakby tego było mało, zwyżki notowały także inne europejskie rynki. Niemiecki DAX w połowie dnia był 1,8 proc. na plusie.
I kiedy wydawało się, że w tych optymistycznych nastrojach doczekamy do końca dnia, nagle sytuacja zaczęła się pogarszać. Niezdecydowanie Amerykanów przełożyło się także na wątpliwości inwestorów w Warszawie. Zwyciężyła chęć realizacji zysków. WIG20 zaczął oddawać poranne zwyżki i zamiast okazałych zysków było drżenie do końca o wynik sesji. Na pocieszenie pozostaje fakt, że ostatecznie indeks największych spółek zyskał jednak 0,26 proc. ¶