Pierwsza zmienna działała stabilizująco. Inwestorzy schowali się w klasycznym dla pierwszych piątków miesiąca scenariuszu czekania na publikację amerykańskiego Departamentu Pracy. Druga, z dolarem szukającymi umocnienia, dostosowała się do cichych oczekiwań pozytywnej niespodzianki ze strony danych o liczbie miejsc pracy poza rolnictwem i grała w podażowym obozie. Mimo mieszanki sprzecznych impulsów udało się indeksom wejść w spotkanie z danymi z USA na poziomach zbliżonych do porannych, neutralnych otwarć sesji. Raport był negatywnym zaskoczeniem. Wzrost liczby etatów o niespełna 600 tys. kontrastował ze średnią prognozą w okolicach 675 tys. i mocno zaskoczył słabością na tle cichych oczekiwania rynku – budowanych między innymi na wczorajszym odczycie ADP – lokujących się bliżej liczby 800 tys. Inwestorzy zareagowali modelowo i standardowo. Dolar osłabił się skokowo, a ceny akcji poszybowały w górę w związku z nadziejami na wolniejsze zmiany w polityce monetarnej w USA. Dla GPW, z akcentem na WIG20, kluczowa była słabość dolara, która pozwoliła umocnić się słabnącemu wcześniej złotemu. W finale WIG20 zyskał ledwie 0,1 procent. Technicznie patrząc skromny wzrost pozwolił dołożyć ułamek do tygodniowej zwyżki i popyt wygrał tydzień. Spojrzenie na wykres tygodniowy indeksu nie pozostawia jednak wątpliwości, iż opory podkreślone na sesji wtorkowej pozostają w mocy. Rynek skończył tydzień jednoczesnym potwierdzeniem trendu wzrostowego, jak i wykreśleniem nowych maksimów w perspektywie 12 miesięcy, ale w nowy tydzień wejdzie z pytaniami o korektę, którą narzucają wskaźniki sygnalizujące wykupienie. Na chwilę obecną podaży nie udaje się ugrać niczego ponad konsolidację pod oporami w rejonie 2300-2280 pkt., więc nie warto wyprzedzać wydarzeń i zostawić rynkowi decyzję o kierunku wybicia z neutralnego zawieszenia WIG20 pod 2300 pkt.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.