Impuls spadkowy przyszedł z Chin i zbudowany został na rosnącym wokół jednego z tamtejszych developerów. Kłopoty Evergrande były znane rynkowi od tygodni, więc więcej tam było kulminacji obaw niż naprawdę nowych treści. Niemniej, na rynkach rozwiniętych impuls z Chin spotkał się z potrzebą korekt, czego efektem były solidarna i samonapędzająca się przecena podlana ucieczką do ryzyka i wzrostem awersji do aktywów z rynków wschodzących. Szybko jednak okazało się, iż ucieczka od ryzyka staje się okazją do zakupów aktywów z rynków rozwiniętych i w połowie tygodnia straty zostały odrobione lub zredukowane do poziomów, które nie straszyły rozlaniem się kryzysu z Chin na najważniejsze rynki akcji na świecie. Kropkę nad i w tym zamieszaniu postawił środowy komunikat kończący wrześniowe posiedzenie FOMC, który ostateczne przesunął centrum uwagi inwestorów na swoje miejsce i finalnie pozwolił najważniejszym indeksom zakończyć tydzień skromnymi zmianami oraz skupieniem uwagi na tym, co naprawdę ważne dla inwestorów pozycjonujących się pod finał roku i kolejne miesiące rynku byka.
Na rynku można znaleźć sprzeczne interpretacje komunikatu FOMC. Reakcje rynków były adekwatne do tych wątpliwości. Z jednej strony można było obserwować wzrosty cen na rynkach akcji, a z drugiej umocnienie dolara i wzrosty rentowności długu. Dopiero spojrzenie na zachowanie poszczególnych sektorów na Wall Street sygnalizuje przesunięcie akcentów na giełdach. W finale to Nasdaq Composite okazał się indeksem, który słabiej odreagował przecenę z początku tygodnia. Zachowanie giełd wprost wiąże się ze wzrostem rentowności długu, który płacąc więcej staje się konkurencyjny dla walorów niepłacących dywidend, a ostatnie przegrywają konkurencję o kapitał ze spółkami o relatywnie większej dywidendzie, jak również cyklicznych, które rosną na bazie przekonania, iż Fed nie szykowałby się do zmiany w polityce monetarnej, gdyby perspektywy gospodarcze były złe i potencjalnie szkodliwe dla akcji bardziej wrażliwych na koniunkturę. Można zadawać pytanie, na ile trwałe będą zmiany w postrzeganiu spółek i sektorów, ale w końcówce zakończonego tygodnia zachowania inwestorów były na tym polu dość standardowe i czytelne.
Przez chwilę warto zatrzymać się nad jastrzębim, jak się wydaje po reakcjach rynku, komunikatem FOMC. W istocie na poziomie potencjalnego początku końca programu luzowania ilościowego można mówić o nieco ostrzejszym od oczekiwań sygnalne ze strony Fed. Większość rynku oczekiwała, iż Rezerwa Federalna zacznie redukować program płynnościowy na grudniowym posiedzeniu FOMC, ale po środzie – z dużym znakiem zapytania - w grze wydaje się również listopad. Część członków FOMC zdaje się widzieć też przestrzeń do szybszego terminu pierwszej podwyżki ceny kredytu w USA, ale w naszej opinii stale trudno mówić o potencjalnie stromej ścieżce w zacieśnianiu dostępności kredytu. Z prognoz członków FOMC wynika wprost, iż oczekują spokojnych zmian stóp procentowych, co połączone z obecnym skrajnie niskim poziomem stawia giełdy akcji przed perspektywą operowania w kontekście ośmiu kwartałów z historycznie niską ceną kredytu. Tylko z tego powodu warto spokojnie podchodzić do szumu wokół zbliżającej się zmiany w polityce amerykańskiego banku centralnego. W naszej opinii Fed nie zaszkodzi hossie i kontynuacji kreślenia przez indeksy nowych historycznych maksimów.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ