Oczy krajowych inwestorów i ekonomistów zwrócone są jednak zupełnie gdzie indziej – w ostatnim czasie ich uwagę przykuwa głównie kontynuacja poważnej słabości złotego, temat nośny politycznie. Notowania USD/PLN wzrosły wskutek środowego odczytu inflacji w USA do okolic 4,06. Choć nie unikamy krytyki NBP w ostatnim czasie, nie ma to w naszej opinii wiele wspólnego z działaniami banku centralnego – wzrost euro względem polskiej waluty w tym roku to 1,7 proc., marginalnie więcej niż w przypadku forinta, pomimo że na Węgrzech cykl podwyżek rozpoczęto wcześniej. Mające w środę miejsce i potwierdzone w końcówce tygodnia gwałtowne przełamanie 1,15 na EUR/USD to poza danymi z USA efekt głównie prowadzonej przez C. Lagarde kampanii walki z oczekiwaniami podwyżek stóp procentowych na przełomie 2021/2022. Analizując zachowanie rynku długu uważamy jednak, że złoty i euro są obecnie nadmiernie wyprzedane. Krajowa krzywa właśnie się odwróciła, a rentowności obligacji 2-letnich przekroczyły 3 proc. S&P 500 zyskał w piątek 0,72 proc., a Nasdaq 1,0 proc., po dwudniowej lekkiej korekcie wywołanej przez inflację i Teslę nie ma więc już niemal śladu.
Rynek wyczekuje przegłosowania pakietu socjalnego administracji Bidena w tym tygodniu. Optymizmu na Wall Street ponownie nie wykorzystuje Azja, gdzie sesja ma mieszany przebieg, notowania na kontrakty amerykańskie znów są na plusach, natomiast presji byków nie widać w Europie. Stonowane nastroje po części wynikają zapewne z pogorszenia statystyk COVID-owych na kontynencie. Częściowy lockdown w Holandii, restrykcje dla niezaszczepionych w Austrii i Niemczech rodzą pytania o to, czy obecna fala będzie miała rzeczywiście tak niski koszt ekonomiczny jak oczekiwano. Nakładają się na to dalsze zawirowania na rynku gazu wywołane obniżeniem dostaw z Rosji za pośrednictwem gazociągu Jamalskiego oraz groźbami Łukaszenki.
Słaba Warszawa
Piotr Neidek, BM mBanku
Warszawski parkiet okazał się w ostatnich dniach jednym z najsłabszych na świecie. WIG stracił 3 proc. i z wynikiem najgorszym od marca zamknął się na wysokości 72000 punktów. Na tygodniowym wykresie pojawiła się podażowa świeczka, której sufit wyznacza kluczowy opór na ten tydzień. Jeżeli bykom uda się do piątku wybić 75018, wówczas ostatnią słabość popytu będzie można uznać jedynie za przejaw lokalnej korekty. Patrząc jednak na sytuację techniczną WIG-u okazuje się, że pomimo mocniejszej wyprzedaży akcji, nic złego się nie stało. Kanał wzrostowy nadal trzyma. Także wsparcia pozostały obronione. Natomiast czerwień widoczna w ostatnich dniach na warszawskim parkiecie to efekt nie tyle lokalny co regionalny.
W poprzednim tygodniu silnie traciły węgierski indeks (BUX 5,1 proc.) oraz rosyjski RTS (3,5 proc.). Wyjątkiem jest turecki benchmark, który czwarty tydzień z rzędu rósł wybijając tegoroczne maksima. Z nowymi szczytami może jednak powalczyć WIG, który od pięciu tygodni przebywa w ramach konsolidacji. Na uwagę zasługują malejące obroty, które wskazują to, że ostatnia przecena to prawdopodobnie jedynie element korekty płaskiej poprzedzającej kontynuację hossy.
Neutralny początek tygodnia na azjatyckich parkietach może pomóc europejskim indeksom w kontynuacji wzrostów. O godzinie 7:00 największe wzrosty odnotowywały Kospi, Nikkei oraz indeks tajwańskiej giełdy. TAIEX właśnie co pokonał kilkumiesięczne maksima i ma dogodną sytuację techniczną do kontynuacji wzrostów. Na uwagę wciąż zasługuje Hang Seng Index. Chiński benchmark już w ubiegłym tygodniu wyhamował spadki zaś lokalne minima wypadły na wysokości sierpniowego dna. Na wykresie pojawiła się biała świeczka, która wzmacnia znaczenie formacji oG&R. Struktura ta motywuje do zakończenia trendu spadkowego i wyprowadzenia wzrostowej kontry.