W czwartek nie pomogło nam nawet to, że handel odbywał się bez kapitału amerykańskiego (Święto Dziękczynienia). WIG20 co prawda zaczął dzień od zwyżek, ale przewaga kupujących była niewielka. W pierwszych minutach handlu indeks największych spółek zyskiwał jedynie 0,2 proc. Przewaga szybko została jednak roztrwoniona. Właściwie już po godzinie handlu WIG20 zjechał pod kreską i pozostał tam do końca dnia.
O ile jednak przez długi czas spadki udawało się utrzymywać w ryzach i wydawało się, że czeka nas jedynie niewielka przecena, o tyle pod koniec notowań nasz rynek znowu zaczął razić słabością. Na godzinę przed końcem notowań WIG20 tracił już prawie 1 proc. i był outsiderem europejskiej stawki. Rozgoryczenie krajowych inwestorów mogło być tym większe, że na wiodących rynkach mieliśmy przewagę kupujących, chociaż nie była ona jakaś wielka. DAX czy CAC40 rosły pod koniec dnia około 0,4 proc. My o takim wyniku mogliśmy tylko pomarzyć.
Podaż, która zwietrzyła swoją szansę na ostatniej prostej, nie wypuściła zwycięstwa do końca. Ostatecznie WIG20 stracił 0,5 proc. Nieobecność kapitału amerykańskiego odbiła się na obrotach rynkowych. Z trudem zbliżyły się one do poziomu 800 mln zł. W gronie największych firm słabo prezentowały się spółki energetyczne. Akcje PGE zostały przecenione o 6,7 proc., a Tauronu straciły 4 proc. ¶