I w dużej mierze scenariusz ten się sprawdza. Jesteśmy świadkami niewielkiej zmienności rynkowej i stosunkowo niskiej aktywności inwestorów. Faktem jest jednak też to, że WIG20 złapał wiatr w żagle. We wtorek zaliczył czwartą wzrostową sesję z rzędu.

GG Parkiet

Do zwyżek nieco „zmusiło" nas otoczenie. Nowe rekordy biją indeksy amerykańskie, zielono w ostatnich dniach jest także na rynkach azjatyckich, a i europejskie wskaźniki zwyżkują. We wtorek inwestorzy w Warszawie tylko w pierwszych minutach handlu mieli chwilę zawahania. Później już dominował popyt. Po godzinie od startu handlu WIG20 zyskiwał już ok. 0,7 proc. Problem jednak w tym, że na tym emocje praktycznie się skończyły. Byki nie bardzo chciały iść za ciosem, a i podaż pozostawała bierna. Do ruchów nie zachęcał także praktycznie pusty kalendarz makroekonomiczny. Istniało też ryzyko, że część akcji może tracić na wartości ze względu na chęć optymalizacji podatkowych inwestorów. Wtorkowa sesja była bowiem ostatnią, która będzie rozliczona w 2021 r. Nawet jeśli efekt ten zadziałał, to dotyczył poszczególnych spółek i nie miał większego wpływu na główne indeksy. Te do końca dnia świeciły na zielono. WIG20 na ostatniej prostej nawet nieco przyspieszył, nie zwracając uwagi na fakt, że niezdecydowanie panowało na początku notowań na Wall Street. Ostatecznie indeks największych spółek naszego parkietu urósł podczas wtorkowej sesji 1,2 proc. Kolor zielony obserwowaliśmy również w segmencie średnich i małych spółek. mWIG40 zyskał 0,6 proc., zaś sWIG80 0,5 proc. Obroty na całym rynku wyniosły ok. 1 mld zł. ¶