Nasz rynek z tych sprzyjających warunków skorzystał jednak połowicznie. Na starcie notowań na GPW co prawda też obserwowaliśmy wzrosty, ale nie były one zbyt oszałamiające. Dość powiedzieć, że WIG20 w pierwszych minutach zyskiwał zaledwie 0,3 proc., a jak się później okazało, popyt nie miał za bardzo ochoty, by powalczyć o więcej. Pozostawaliśmy odporni także na dobre nastroje panujące na innych europejskich rynkach. Na niektórych z nich wzrosty przekraczały nawet ponad 1 proc. Nasz rynek miał jednak też usprawiedliwienie. Czekaliśmy przede wszystkim na decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych, która zawsze ma istotny wpływ na notowania banków. Biorąc pod uwagę siłę tego sektora na GPW, wstrzemięźliwość inwestycyjna przed decyzją RPP była więc logiczna. RPP ostatecznie zgodnie z oczekiwaniami podniosła stopy o 50 pkt bazowych. Realizacja tego scenariusza miała neutralny wpływ na notowania rynkowe. Z jednej strony zdjęte zostało ryzyko niższych podwyżek, ale z drugiej też nie było zaskoczenia w drugą stronę. Bez większych fajerwerków dobrnęliśmy więc do końca notowań. Popyt utrzymał przewagę do ostatniej prostej, a nawet udało mu się ją trochę powiększyć. WIG20 zyskał bowiem ostatecznie 0,6 proc. Oczywiście można marudzić, że nie jest to jakiś imponujący wynik, ale warto też zauważyć, że była to już ósma z rzędu wzrostowa sesja w wykonaniu tego wskaźnika. Oby tylko tak dalej. ¶