Zwykle naszą świąteczną rozmowę zaczynamy od podsumowania mijającego roku, aczkolwiek chyba zgodzimy się, że jesteśmy w trakcie szerszego, kilkuletniego cyklu gospodarczo-rynkowego, na ogół sprzyjającego inwestorom. Czy ten cykl skończy się w 2026 r.?
Jarosław Niedzielewski (J.N.): Podtrzymuję tezę, że istnieje wiele analogii między ostatnimi latami a okresem sprzed trzech dekad, zarówno w wymiarze makroekonomicznym, jak i w zachowaniu rynków kapitałowych oraz w dominującym motywie inwestycyjnym. Dziś jest nim sztuczna inteligencja, w latach 90. był nim internet. To porównanie pozostaje aktualne, choć rok 2026 pozostaje dla mnie dużą niewiadomą. Trudno jednoznacznie przesądzić, czy będzie on bliższy realiom 1998, 1999, czy już 2000 r. Innymi słowy, czy w 2026 r. dojdzie do wygaśnięcia euforii wokół sztucznej inteligencji (AI), czy też dopiero zobaczymy jej kulminację i dalsze, silne wzrosty na rynkach akcji.
Rok 1998 charakteryzował się podwyższoną zmiennością i dużym poziomem niepokoju. Obawy dotyczyły zarówno rynków finansowych, czego symbolem był upadek funduszu LTCM i paniczne obniżki stóp procentowych przez Fed, jak i globalnej gospodarki po kryzysie azjatyckim z 1997 r. oraz bankructwie Rosji w połowie 1998 r. Mimo to żadne z tych wydarzeń nie zdołało odwrócić głównego trendu, a Wall Street zakończyła rok solidnymi wzrostami. Problem polega na tym, że bardzo podobny układ zdarzeń, z istotnymi perturbacjami i analogicznym finałem, obserwowaliśmy w 2025 r. Oczywiście dominujący temat był inny, były nim wojny handlowe i ich konsekwencje gospodarcze, jednak skala załamania rynków oraz niezwykle szybki powrót do ustanawiania nowych rekordów wyraźnie przywodzą na myśl wydarzenia z 1998 r.
Nie można jednak wykluczyć, że w 2026 r. inwestorzy ponownie zmierzą się z kolejnymi źródłami niepewności, takimi jak dalsze osłabienie rynku pracy w USA czy problemy na rynku kredytowym, czyli kolejne „finansowe karaluchy”, używając określenia spopularyzowanego przez prezesa J.P. Morgan. Czynniki te mogą zwiększać nerwowość, niekoniecznie jednak muszą prowadzić do zmiany długoterminowego trendu.
Najmniej prawdopodobny, choć wciąż możliwy, pozostaje scenariusz powtórki z 2000 r., a więc zakończenia kilkuletniego rynku byka, ostatecznego pęknięcia bańki spekulacyjnej (wówczas internetowej, dziś związanej ze sztuczną inteligencją) oraz stopniowego wchodzenia gospodarek w recesję. W mojej ocenie euforia wokół inwestycji w AI może jeszcze potrwać, a skala zainteresowania nową technologią może się nawet zwiększyć. Co istotne, kluczowe wsparcie dla rynku akcji, czyli rosnące zyski spółek, na razie nie wydaje się zagrożone.
Najbliższy jest mi jednak scenariusz, w którym 2026 r. okaże się odpowiednikiem 1999 r. Był to okres, w którym narastającej spekulacji i gwałtownemu wzrostowi nakładów na rozwój przełomowej technologii towarzyszyło wyraźne odbicie w przemyśle i handlu. Obecnie symptomów takiej poprawy jeszcze nie widać, jednak po trzech latach stagnacji w przemyśle, dwóch latach słabości na rynku pracy oraz trwających od roku turbulencjach w globalnym handlu związanych z wojnami handlowymi, potencjał do poprawy jest wyraźny.