Według zarządzających w tym roku wzrost gospodarczy w USA sięgnie 2,3 proc., czyli mniej, niż zakłada Międzynarodowy Fundusz Walutowy (2,7 proc.), i mniej od średniej z sondażu Bloomberga (2,4 proc.), ale wyżej od oczekiwań Rezerwy Federalnej, zakładających poziom 2,1 proc. Realny wzrost PKB w Europie ma sięgnąć zaś 1,2 proc., czyli więcej niż szacuje MFW (0,8 proc.) oraz sondaż Bloomberga (0,7 proc.). Chiny z kolei mają rosnąć w tempie 3,8 proc.
Eksperci zakładają, że po dłuższym okresie inwersji (odwrócenia) będziemy świadkami normalizacji krzywej dochodowości – rentowność dwuletnich papierów skarbowych USA spadnie do 4,4 proc. (4,74 proc. obecnie), a rentowność obligacji dziesięcioletnich zakończy rok na poziomie 4,2 proc. (4,24 proc. obecnie).
Z ankiety przeprowadzonej przez Franklina Templetona wynika, że inflacja konsumencka w USA ustabilizuje się i zakończy rok w okolicach 2,9 proc. Ta prognoza jest wyższa od szacunków Fedu (2,6 proc.) i agencji Bloomberg (2,8 proc.). Stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych zbliży się do 4,1 proc. do końca 2024 r., w porównaniu z 4 proc. obecnie. Według ankietowanych zyski spółek z indeksu S&P 500 wzrosną w tym roku o 7,4 proc. wobec 10,4 proc. oczekiwanych przez rynek.
Globalni zarządzający preferują akcje przedsiębiorstw wzrostowych z USA oraz o dużej kapitalizacji z USA, Japonii i Indii. Koncentrują się na technologii, przemyśle, ochronie zdrowia, energetyce i finansach. „Nasze obawy są skupione przede wszystkim wokół czynników geopolitycznych, rozczarowujących zysków oraz wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych” – czytamy. Zdaniem zarządzających lepszym pomysłem inwestycyjnym są rynki rozwinięte niż wschodzące, zważywszy na poprawę fundamentów w Europie i Japonii – wyjątkiem są Indie, gdzie cały czas trwa transformacja ekonomiczna.