Od kilkuset do nawet kilku miliardów złotych odpłynęło w marcu z większości towarzystw funduszy inwestycyjnych. Na problem umorzeń oraz następstwa warto szczególnie zwrócić uwagę w przypadku funduszy obligacji korporacyjnych.
Najgorsze za nami
Klienci funduszy wypłacali pieniądze z funduszy dłużnych, w tym obligacji korporacyjnych. Dwa największe fundusze papierów korporacyjnych, zarządzane przez Santander TFI, w jeden miesiąc przepołowiły się. Już w marcu pisaliśmy, że w części funduszy umorzenia przekraczają 10 proc. aktywów, co może być podstawą do zawieszenia realizacji zleceń umorzeń. Pierwszy fundusz, tj. Agio Kapitał, już się na to zdecydował, zawieszając umorzenia na dwa tygodnie.
– Rzeczywiście, mieliśmy do czynienia z wyjątkowo wysokimi umorzeniami w świetle ostatniego zachowania rynków kapitałowych i wpływem spadków cen na wycenę naszego funduszu – mówi Krzysztof Kamiński, członek zarządu Millennium TFI. Jak dodaje, w pewnym momencie wartość jednostki funduszu Millennium Obligacji Korporacyjnych spadła w marcu o ponad 8 proc., co było największym historycznym spadkiem wyceny. – Na tle innych funduszy konkurencyjnych nie był jednak to największy spadek – niektóre z nich przeceniły swoje jednostki o kilkanaście procent – dodaje Kamiński. Chodzi oczywiście o strategie Santandera TFI.
Źródłem przeceny funduszy papierów korporacyjnych nie były jedynie krajowe obligacje, ale i zagraniczne. – Nasz fundusz jest i był oparty w przeważającym stopniu na instrumentach dłużnych globalnych, z istotnym udziałem obligacji wysokodochodowych rynków rozwiniętych i wschodzących wycenianych rynkowo, zaś udział polskich obligacji korporacyjnych wysokiego ryzyka wycenianych liniowo – był niewielki (poniżej 10 proc.). – Analizując sytuację w branży, z pewnością w podobnej sytuacji do nas znalazły się inne TFI, szczególnie z grup bankowych, których aktywa podobnie jak nasze w marcu mocno spadły. Szczyt umorzeń mamy już za sobą (u nas przypadł on na 24 marca) i od tego czasu sytuacja wraca do normy. Jesteśmy obecnie na standardowym poziomie umorzeń sprzed kryzysu – przekonuje Kamiński.
Paradoksalnie wyceny funduszy skupiających się na polskich, mniej płynnych aktywach, mogły prezentować się lepiej, mimo pogorszenia warunków rynkowych na całym świecie. Problem tkwi oczywiście w sposobie wyceny funduszy oraz bardzo powszechnej na polskim rynku tzw. wyceny liniowej. Są takie fundusze papierów korporacyjnych, gdzie nawet ponad 80 proc. aktywów jest wyceniana „od linijki", metodą efektywnej stopy procentowej, która na bieżąco nie uwzględnia ryzyka kredytowego emitenta.