Ci, którzy wieczorem 1 stycznia 2024 r. śledzili notowania złotego w Google’u, mogli przeżyć szok. Wynikało z nich bowiem, że po godzinie 17 polska waluta gwałtownie słabła. Za 1 euro płacono nawet 5,40 zł, a za 1 dolara 4,87 zł. Te notowania nie miały jednak żadnego pokrycia w rzeczywistości. Były skutkiem błędu popełnionego przez Google.
Nastroje starał się uspokajać Andrzej Domański, minister finansów. „Spokojnie. Ten kurs złotego, który sieje panikę, to »fejk« (błąd źródła danych). Za chwilę otworzą się rynki w Azji i sytuacja wróci do normy” – napisał na platformie X. Zamieścił również screen z portalu agencji Bloomberga pokazujący, że za 1 złotego płacono wówczas 4,32 zł.
Jedna z hipotez mówi, że ów błąd mógł wynikać z tego, że Narodowy Bank Polski nie dostarczył 1 stycznia wyszukiwarce aktualnych danych dotyczących kursów walut. 1 stycznia był dniem wolnym, a NBP zaktualizował tabelę kursów walut dopiero 2 stycznia. Część analityków nie wyklucza jednak, że mogło dojść wówczas do ataku hakerskiego lub innego celowego działania mającego wywołać zamieszanie na rynkach.
Czytaj więcej
Naruszając wieloletnią linię trendu, kurs EUR/PLN otworzył sobie drogę do dalszego spadku. Pierwszą barierą dla tej tendencji będzie średni kurs opłacalności eksportu, wynoszący w III kwartale 4,24 zł (i mogący przesuwać się stopniowo w dół). Druga bariera, 3,93–4,09 zł, wynika z historycznych dołków tzw. realnego kursu walutowego.
„Niespodziewane anomalie w kursach najpopularniejszych walut w poniedziałek 1 stycznia po południu spowodowały olbrzymie zamieszanie w mediach i social mediach. Wszyscy zastanawiali się, czy to błąd techniczny wyszukiwarki czy może fake news. Jeśli ta druga opcja, to hipotetycznie ktoś mógł na przykład za pomocą sztucznej inteligencji wygenerować sztuczny ruch na portalach” – napisali analitycy firmy Cinkciarz.pl.