Metale szlachetne nadal mają spory potencjał do zwyżek

Ceny złota, srebra, platyny czy też palladu w ostatnich dniach wyraźnie poszły do góry. Przy sprzyjających okolicznościach ruch wzrostowy powinien być kontynuowany. Kluczowy jest dolar i Rezerwa Federalna.

Publikacja: 14.11.2022 21:00

Metale szlachetne nadal mają spory potencjał do zwyżek

Foto: Wei Leng Tay/Bloomberg

Miały być bezpieczną przystanią i ochroną przed inflacją. Kiedy jednak na rynkach rządził strach, a na świecie inflacja się rozpędzała, notowania metali szlachetnych pozostawały pod presją. Dopiero ostatnio, kiedy nastroje się poprawiły, a ze Stanów Zjednoczonych dostaliśmy informacje o inflacji mniejszej, niż się spodziewano, metale szlachetne na dobre złapały wiatr w żagle. W ciągu dwóch tygodni cena złota wzrosła o prawie 8 proc., zaś srebro podrożało o prawie 13 proc.

Kluczowy „zielony”

Szukając odpowiedzi na to, co może dziać się z cenami metali szlachetnych, trzeba patrzeć w dużej mierze na zachowanie dolara, czyli też na to, co będzie robiła i komunikowała Rezerwa Federalna.

– Ostatnia reakcja cenowa po raz kolejny pokazała, że cena złota ma spory potencjał wzrostowy po zakończeniu podwyżek stóp przez Fed. Najbliższe dane CFTC prawdopodobnie ujawnią, czy gwałtowny wzrost ceny złota był wynikiem spekulacyjnego pokrywania krótkich pozycji. Złoto ma szanse na dalszy rajd, ale dużo będzie zależeć od dalszych działań Fedu. Jeśli faktycznie tempo zostanie złagodzone, a rynek coraz mocniej będzie wyceniał niższy poziom zakończenia całego cyklu zacieśniania, wówczas wyjście powyżej 1800 USD jest jak najbardziej realne. Dużo będzie zależeć jednak też od powrotu inwestorów na rynek ETF. Popyt na te produkty jest słaby. Zdecydowanie większy jest na fizyczne sztaby i monety, jednak ten sektor nie wpływa tak silnie na wycenę – uważa Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers.

Czytaj więcej

Jen w końcu z odbiciem, ale czynniki ryzyka wciąż aktualne

Wspomniany poziom 1800 USD wcale też nie musi być „sufitem” notowań. Nie brakuje głosów, że przebity może być nawet poziom 1900 USD.

– Złoto kilkakrotnie obroniło poziom 1618 USD, co może wskazywać na wsparcie w tym rejonie. Dodatkowo cofnęły się oczekiwania dotyczące tempa podwyżek stóp w USA po danych o inflacji oraz osłabił się dolar. Jeśli taka tendencja miałaby się utrzymać, to cena złota może kontynuować ruch rozpoczęty już w 2015 r. przerywany dwoma większymi korektami. Ostatnia z nich mogła się zakończyć w ubiegłym miesiącu. Wtedy potencjalny zasięg może wypadać nawet powyżej 1900 USD za uncję – uważa Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału firmy Conotoxia.

Nie tylko złoto

Kiedy jednak mowa o rynku metali szlachetnych, to Kostecki z jeszcze większym optymizmem patrzy na notowania srebra. – Choć to złoto zazwyczaj rozpala głowy inwestorów, to w tym momencie zdają się ciekawie wyglądać notowania srebra. Uncja srebra w kontraktach futures to obecnie około 21 USD. Ta sama uncja, ale w formie najpopularniejszej monety American Eagle, kosztuje około 35 USD. Podaż surowca do bicia monet jest na tyle niska, że może się pojawić ich trzykrotnie mniej niż w latach ubiegłych. To z kolei może pokazywać na niedobory srebra na rynku, przy popycie, który nie spada. Jeśli tak faktycznie jest, to cena futures miałaby miejsce do wzrostu w stronę przynajmniej 30 USD. Od przynajmniej dziesięciu lat nie było takiej różnicy w cenie uncji srebra w zależności od jej formy – zauważa Kostecki. Co ciekawe, jeśli chodzi o ten rynek, opinie analityków są podzielone. Z mniejszym zapałem podchodzi do niego Łukasz Zembik.

Czytaj więcej

Rynek ropy naftowej żyje własnym życiem

– W przyszłym tygodniu Instytut Srebra może jednak ponownie wzbudzić ponure nastroje. Po pierwsze, prawdopodobnie nie będzie on już tak optymistyczny w kwestii globalnego popytu na fizyczne srebro jak wiosną. W związku z tym luka podażowa prawdopodobnie nie będzie już tak duża. Po drugie, srebrne fundusze ETF od początku lata odnotowują znaczne odpływy, które mogą nawet z nawiązką skompensować deficyt. W tym kontekście srebro prawdopodobnie w średnim i długim terminie znajdzie się pod presją – uważa Zembik. On większy potencjał widzi z kolei w palladzie czy też platynie. – Choć pallad zyskał na wartości i urósł powyżej 2000 USD za uncję, to wciąż daleko mu do wielomiesięcznych maksimów. Znacznie zyskała również platyna. Jak na razie to przede wszystkim inwestorzy spekulacyjni „odkryli” platynę na nowo, większość z nich pozycjonuje się teraz optymistycznie i zakłada dalsze zwyżki. Ceny mogą dalej rosnąć, jeśli dane fundamentalne będą wyglądać jeszcze lepiej w przyszłym tygodniu, kiedy zostaną opublikowane dane dotyczące rejestracji nowych samochodów w Europie Zachodniej. Fakt, że pozycje długie netto są nadal niskie jak na standardy historyczne i wynoszą zaledwie 13 500 kontraktów, sugeruje, że cena platyny ma dalszy potencjał wzrostowy – mówi Zembik.

Forex
Para EUR/USD nadal bez przełomu. Który kierunek jest bardziej prawdopodobny?
Forex
Jen nadal razi słabością i prowokuje temat interwencji walutowej
Forex
W przypadku Rezerwy Federalnej niby wszystko jest jasne, ale...
Forex
Kolejna próba odbicia w górę gazu. Do jakich poziomów może ona doprowadzić?
Forex
Złoty znów na fali. Jest pole do dalszego umocnienia?
Forex
Rynek w końcu doczekał się słabszego dolara. Na jak długo?