Chociaż warszawska giełda nie może w ostatnich tygodniach doczekać się solidnego odbicia, jednak nieco więcej słońca zaświeciło nad naszą walutą. Dolar, który w tym roku kosztował już 4,85 zł i tym samym ustanowił historyczny szczyt, teraz jest wyceniany na około 4,60 zł. Euro z kolei stara się zejść poniżej 4,70 zł, chociaż jeszcze w lipcu za wspólną walutę trzeba było płacić prawie 4,85 zł.
Otoczenie pozostaje jednak niepewne. Wojna na Ukrainie wciąż trwa, Rezerwa Federalna nadal podnosi stopy procentowe, co teoretycznie preferuje przepływ kapitału w stronę dolara. W kraju, ale także i na świecie, coraz głośniej mówi się o zbliżającej się recesji. Czy umocnienie złotego nie jest więc tylko chwilowe?
Różne interpretacje
– Notowania złotego uległy umocnieniu w ostatnich tygodniach na fali globalnego odreagowania notowań ryzykownych aktywów oraz osłabienia się indeksu amerykańskiego dolara. Było to z kolei spowodowane percepcją inwestorów na temat możliwości szybszego, niż wcześniej oczekiwano, zakończenia podwyżek stóp procentowych przez Fed w Stanach Zjednoczonych – mówi Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas.
Czytaj więcej
Po burzliwych miesiącach miedź próbuje odrabiać straty. Ostatnie tygodnie wlały nieco więc optymizmu w serca byków na tym rynku, chociaż akurat w poniedziałek miedź miała problem w obraniem wyraźnego kierunku.
Wyraźnie słabszego dolara było widać w zestawieniu ze złotym. Pomogło to także naszej walucie w relacji z euro, chociaż tutaj efekt nie był aż tak duży. Pytanie o przyszłość złotego jest więc też pytaniem o to, jak będzie zachowywała się główna para walutowa EUR/USD.