Licząc od początku roku osłabiła się ona w stosunku do euro o prawie 7 proc. W tym tygodniu czeka nas jednak posiedzenie Rezerwy Federalnej (decyzję tego gremium poznamy w środę wieczorem), które może namieszać na rynku.
– Obecnie rynek z ponad 95-proc. prawdopodobieństwem wycenia podwyżkę stóp na czerwcowym posiedzeniu i jednocześnie dyskontuje wzrost kosztu pieniądza na przestrzeni kolejnego roku o 21 pkt baz. Innymi słowy: w perspektywie do końca 2018 roku rynek wycenia – w zależności od przyjętej miary – dwie lub dwie i pół podwyżki mniej niż sugeruje to mediana wskazań członków FOMC. Tak nisko postawiona poprzeczka stwarza ogromne pole do umocnienia dolara na fali korekty rynkowych oczekiwań względem tempa zacieśniania – mówi Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz w DM TMS Brokers.
Jak dodaje, dolarowi powinien sprzyjać także odwrót inwestorów od innych walut. – Po ubiegłotygodniowym posiedzeniu EBC rynek nie powiedział naszym zdaniem ostatniego słowa w krótkoterminowej redukcji długiej pozycji w kontraktach na wspólną walutę. Po wyborczej klęsce Theresy May spodziewamy się daleko posuniętej wstrzemięźliwości w kupowaniu funta. W przypadku dolara australijskiego znakiem ostrzegawczym jest niemoc w wychodzeniu na nowe maksima i niezdolność do kontynuacji ubiegłotygodniowego rajdu pomimo pnących się do góry cen miedzi i odbicia kursu rudy żelaza. Nastroje na rynku ropy nie pozwalają ciepło myśleć o dolarze kanadyjskim. Większość walut G-10 traci zatem swój czar, co może skłonić rynek do tego, by łaskawszym okiem spojrzeć na mocno przecenionego dolara amerykańskiego. Tym bardziej że pole do rozczarowania kolejnymi danymi z USA staje się coraz mniejsze – tłumaczy Sawicki.