Nie udało się go jednak sforsować. Zadziałała m.in. technika, która spowodowała, że obecnie za złoto trzeba płacić około 1270 dolarów za uncję.
– Niewiele zabrakło, aby złoto przełamało 1300 dolarów za uncje. Ostatni szczyt z połowy kwietnia stał się jednak barierą nie do pokonania. W konsekwencji widoczny jest powrót do wsparcia w okolicach 1253 dolarów. Jeżeli posiadacze długich pozycji zareagują pozytywnie przy tej cenie to jest szansa, że aktualne spadki będą korektą i notowania powrócą w okolice 1305 dolarów – mówi Paweł Śliwa, analityk DM mBanku. Jak jednak dodaje, jeśli scenariusz ten się nie sprawdzi trzeba liczyć się ze spadkami nawet w okolice 1200 dolarów za uncję. – Jeżeli podaż przełamie wymienione wcześniej wsparcie, a tym samym też przetnie średnie kroczące, to kolejny dołek może pojawić się dopiero w okolicach 1200–1215 dolarów. Oscylatory powoli szykują się do spadków, co jest naturalną konsekwencją trzech kolejnych dni koloru czarnego. Na chwilę obecną kluczowe będzie zachowanie notowań w okolicach 1253 dolarów, to tutaj wszystko się wyjaśni więc warto obserwować notowania złota w najbliższych dniach – podkreśla Paweł Śliwa. Od początku roku złoto dało zarobić ponad 10 proc.