Obserwując wykresy notowań głównych par walutowych ze złotym - USDPLN i EURPLN, można odnieść wrażenie, że dosłownie w tych dniach kończy się trend aprecjacji naszej waluty...
Zwróciłbym uwagę na opracowany przez DM BOŚ koszyk złotego Bossa PLN - zachęcam do zapoznania się z tym ciekawym instrumentem w naszych komentarzach walutowych - agregujemy w nim notowania naszej waluty do dolara, euro, franka szwajcarskiego i funta. Od paru lat wnioski płynące z obserwacji notowań tego koszyka zawsze się sprawdzały. W ostatnim tygodniu Bossa PLN testował linię sześcioletniego trendu spadkowego. Przez ostatnie pół roku trwało podnoszenie się notowań koszyka, a w zeszłym tygodniu dotarliśmy do linii trendu i odbiliśmy się od niej w dół. To by sugerowało, że hossę złotego, trwającą od grudnia, aż do ubiegłego tygodnia - czeka korekta. Kluczowym elementem nie będzie sytuacja w kraju...
... no właśnie reakcja nie tylko złotego, ale i polskich akcji oraz obligacji na zamieszanie wokół zmian w sądach wydaje się zdecydowanie umiarkowana jak na skalę wcześniejszych zwyżek. W ostatnich dniach inwestorzy dostali pretekst do realizacji zysków z wcześniejszej hossy, a mimo to z niego nie skorzystali. Trudno na razie mówić o prawdziwej realizacji zysków...
Wynika to z tego, że przy wcześniejszym zamieszaniu wokół Trybunału Konstytucyjnego, zagraniczne instytucje - agencje ratingowe, banki inwestycyjnej i inne - zrobiły dużo hałasu. Czas pokazał, że niepotrzebnie - sygnalizowane przez nie zagrożenia nie zmaterializowały się, w każdym razie nie z perspektywy inwestorów. Tym razem, choć o planowanych zmianach w sądach było głośno w Polsce, za granicą przeszły one bez większego echa - analitycy unikali zajmowania wyraźnego stanowiska, w związku z tym, że tak mocno przejechali się w sprawie TK. W sprawie sądów rynek przyjął postawę "pożyjemy, zobaczymy". Tym bardziej, że globalne nastroje wciąż są dość dobre. Dopiero połączenie tych dwóch czynników, a właściwie trzech - pogorszenia nastrojów, zamieszania politycznego i osłabienia gospodarczego w kraju wpłynęłoby na wyraźną reakcję w notowaniach złotego. Tymczasem naszą walutę wciąż wspiera koniunktura gospodarcza w Polsce. Jednocześnie sama gospodarka to zbyt mało, żeby podtrzymać siłę złotego, jeżeli pozostałe dwa czynniki zaczną na niego oddziaływać negatywnie. Mam wrażenie, że w skali globalnej słabość dolara zaczyna się kończyć. "Zielony" nadmiernie stracił i przez najbliższe tygodnie, a może miesiące, będzie tę słabość odreagowywał.