Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
W poniedziałek cena kształtowała się przy poziomie 48,5 dolarów, jednak zdaniem Mateusza Groszka, analityka Admiral Markets, w niedługim czasie znów może znaleźć się przy dolnej granicy konsolidacji. Powód? Rosnąca podaż surowca ze Stanów Zjednoczonych oraz porozumienie OPEC, które w praktyce jest już tylko fikcją. – Według ostatniego raportu Energy Information Administration amerykańska podaż ropy naftowej po raz kolejny wzrosła o 79 tys. baryłek dziennie, do 9,5 mln baryłek dziennie. Przypomnijmy, na początku 2017 r. podaż była o 500 tys. baryłek mniejsza. Drugim czynnikiem, który w większym stopniu może przyczynić się do wyprzedaży czarnego złota, jest porozumienie OPEC, a w zasadzie jego brak. Od początku stycznia kartel naftowy miał ograniczyć podaż surowca o 1,164 miliona baryłek dziennie. Jednak tylko w trzech miesiącach na siedem udało się ten cel zrealizować. Ponadto główny producent ropy naftowej w kartelu, Arabia Saudyjska, nie wywiązała się z zadania. Dzienna produkcja ropy naftowej miała zostać ograniczona o 486 tys. baryłek, natomiast została zredukowana o 477 tys. – zauważa Groszek. Jak jednak podkreśla, w dłuższym terminie układ sił na rynku ropy nie jest już taki oczywisty. – Produkcja ropy naftowej poniżej progu rentowności w długim terminie jest niemożliwa do utrzymania. Na rynku pojawią się bankructwa, co automatycznie przełoży się zmniejszenie podaży surowca. W nadchodzących tygodniach ropa naftowa będzie więc pod ostrzałem niedźwiedzi, lecz w długim terminie poziom 55 dolarów powinien zostać pokonany – twierdzi Groszek. PRT
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Jeśli ktoś liczył na większe emocje na rynku walutowym w poniedziałek, srodze się rozczarował. Geopolityka może co prawda jeszcze dać o sobie znać, ale uwaga inwestorów przesuwa się już w zupełnie innym kierunku.
Zbliżające się rozmowy Trumpa z Putinem wspierają dobre nastroje na rynkach, co pomaga notowaniom naszej waluty. Eksperci wskazują, że o przyszłość naszej waluty na razie możemy być spokojni.
Funt brytyjski nadal jest mocny, przynajmniej jeśli zestawić go z jenem. W ciągu ostatnich 12 miesięcy para GBP/JPY wzrosła o ponad 5,5 proc. i znów ma ochotę przetestować ważny opór, który znajduje się w okolicach psychologicznego poziomu 200.
Powrót siły dolara wcale nie jest taki oczywisty. Pokazała to końcówka ub. tygodnia. O ile bowiem od poniedziałku do czwartku para walutowa EUR/USD spadła z okolic 1,175 nawet poniżej 1,14, tak w piątek nastąpił zwrot akcji i powrót w okolice 1,16.
Dolar australijski od mocnego uderzenia zaczął nowy tydzień. W poniedziałek umacniał się on względem większości walut. Wyraźny ruch w górę było widać chociażby w przypadku pary walutowej AUD/JPY.
Wydarzenia na scenie politycznej w Polsce mogą w najbliższych miesiącach odbić się niekorzystnie na notowaniach naszej waluty – uważa Marek Rogalski, analityk walutowy w DM BOŚ.