Foto: GG Parkiet

Prawie 2 proc. osłabił się w stosunku do euro. W efekcie od września jest to jedna z najsłabszych walut w koszyku dziesięciu głównych walut. Zdaniem Mateusza Groszka, analityka Admiral Markets słabość ta może utrzymać się nawet do końca roku. – Dolarowi australijskiemu szkodzą nie tylko gorsze od oczekiwań dane makroekonomiczne, ale również bardzo gołębi komunikat australijskiego banku centralnego. Ostatnie wypowiedzi przedstawicieli Rezerwy Banku Australii sugerują, że stopy procentowe nie zostaną podniesione jeszcze przez długi czas, natomiast aprecjacja waluty jest niepożądanym zjawiskiem – mówi. Jego zdaniem w przypadku dolara australijskiego ważne są jednak nie tylko lokalne informacje. Wpływ ma także to, co dzieje się w Chinach. – Ostatnia wrzawa na temat poprawy warunków gospodarczych doprowadziła do mocnej zwyżki cen metali przemysłowych oraz tamtejszych indeksów giełdowych. W nadchodzących miesiącach powinniśmy spodziewać się mocniejszej korekty na tamtejszym rynku, co negatywnie wpłynie na ceny surowców. Widać to chociażby po notowaniach rudy żelaza 62 proc. (jedna z odmian rudy), która od początku września potaniała o 15 proc. W związku z tym, rykoszetem dostanie gospodarka Australii, której eksport oparty jest właśnie na metalach przemysłowych – zauważa analityk Admiral Markets i dodaje, że jest jeszcze jeden element, który nie sprzyja AUD. – Spekulanci od czerwca br. budowali długą pozycję na australijskiej walucie. Pozycje netto na kontraktach terminowych znalazły się na poziomie z 2013 r., niemal swoich maksimach. Dalsza deprecjacja AUD na rzecz innych walut powinna doprowadzić do szybkiego upłynnienia długich pozycji – twierdzi. PRT