Kurs pary EUR/JPY w poniedziałek znajdował się poniżej 132, podczas gdy jeszcze w czwartek oscylował przy 133,5. – Nagła słabość euro pokazuje, że rynek nie chce podtrzymywać krótkoterminowych rajdów waluty. Wątpliwe, aby było to związane z ucinaniem pozycji na wypadek zaskakującego wyniku wyborów w Austrii. Zwycięstwo Partii Ludowej w tę niedzielę było zgodne z oczekiwaniami, a jednak w poniedziałek euro dalej było pod presją. Wychodzi na to, że powód niemocy euro pozostaje ten sam od kilku tygodni – wyciszenie spekulacji odnośnie do decyzji Europejskiego Banku Centralnego o ograniczaniu programu QE – uważa Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. Od kilku dni jen systematycznie umacnia się też do dolara.
W poniedziałek notowania tej pary znajdowały się przy 111,5 i niewykluczone, że japońska waluta nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. – Jen może korzystać na słabości dolara, szczególnie w obliczu słabych danych o inflacji z USA. Główną siłą ciągnącą USD/JPY w górę są rentowności obligacji skarbowych USA, a bez świeżego impulsu do wyceny wyższych szans na grudniową podwyżkę stóp procentowych przez Fed jest bardziej prawdopodobne, że dolar będzie oddawał pola, a jen zyskiwał – mówi Białas. Jednocześnie jednak zwraca uwagę na to, co się dzieje w samej Japonii. – Z perspektywy czynników mogących bezpośrednio wpływać na jena waluta ta może być wrażliwa na informacje dotyczące zbliżających się wyborów parlamentarnych w Japonii. Ostatnie sondaże wskazują, że rządząca koalicja zdobędzie około 300 z 465 miejsc w niższej izbie, co oznaczałoby utrzymanie władzy przez premiera Shinzo Abego. Jakkolwiek jest to scenariusz negatywny dla jena w długim terminie, jako oczekiwany przez rynek zdaje się on w pełni zdyskontowany – uważa ekspert TMS Brokers.