– Zwyżka cen złota w ostatnich tygodniach wynikała przede wszystkim z osłabienia amerykańskiego dolara – zauważa Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ. W jej ocenie wpływ rynku walutowego jest w tym momencie na tyle duży, że pytanie o przyszłość cen złota jest praktycznie pytaniem o przyszłe notowania dolara.

– Złoto bez większych problemów osiągnęło 17-miesięczne maksima. Fakt, że najważniejsze osoby w administracji Donalda Trumpa komentują deprecjację dolara jako czynnik sprzyjający tamtejszej gospodarce, jest dla inwestorów sygnałem, że forsowana przez prezydenta jeszcze podczas wyborów doktryna „America First" może być właśnie wprowadzana w życie – zauważa Maciej Leściorz, analityk CMC Markets. – Jej elementem są również cła, które Amerykanie wprowadzili na niektóre produkty z Meksyku, Korei oraz Chin, oraz zapowiedzi kontynuacji takiej polityki w kolejnych miesiącach – dodaje. Konsekwencją w dłuższym terminie może być globalny wzrost inflacji, a naturalnym zabezpieczeniem przed nią dla wielu inwestorów jest właśnie złoto. Powoduje to, że popyt na kruszec może utrzymywać się na wysokim poziomie. – Przez ostatnie pięć lat popyt na złoto był mocno ograniczany silnym trendem wzrostowym na amerykańskich giełdach. Główne indeksy znajdują się na historycznych szczytach, a obawy o korektę lub nawet odwrócenie trendu są coraz silniejsze. Pozytywne nastroje na amerykańskich parkietach mogą się wprawdzie utrzymywać jeszcze przez wiele miesięcy, jednak w przypadku tąpnięcia na rynku, które prędzej czy później zapewne nastąpi, złoto z pewnością wróci do łask inwestorów – przypomina Leściorz. paan