Piątkowa decyzja Standard & Poor's była pewnym zaskoczeniem. Spośród 15 ankietowanych przez nas ekonomistów 12 oczekiwało, że agencja utrzyma ocenę wiarygodności kredytowej Polski na poziomie BBB+ (ósmy stopień na 24 możliwe) ze stabilną perspektywą. Tylko trzech spodziewało się zmiany tej perspektywy na pozytywną.
Jeszcze przed piątkową decyzją S&P analitycy wskazywali jednak, że nawet jeśli agencja zaskoczy większość uczestników rynku, to nie należy liczyć na istotną aprecjację złotego z tego tytułu. Polska waluta wyraźnie zyskała bowiem w zeszłym tygodniu na fali ogólnej poprawy nastrojów na globalnych rynkach, ale też zaskakująco dobrych danych dotyczących stanu finansów publicznych. Kurs euro zmalał z 4,20 zł w poniedziałek do niewiele ponad 4,16 zł w piątek.
– Podwyższenie perspektywy ratingu Polski przez S&P jest niewątpliwie korzystne z punktu widzenia złotego, ale ubiegłotygodniowa aprecjacja znacząco ograniczyła możliwą skalę umocnienia w najbliższych dniach – zauważyli ekonomiści Banku Millennium.
Gra na podwyżkę ratingu
– Uważamy, że decyzja agencji sankcjonuje bieżące status quo wypracowane przez rynki finansowe zarówno w zakresie walut, jak i poziomu rentowności polskich obligacji skarbowych. Z tego względu – mimo że była ona mało oczekiwana – nie powinna mieć istotnego przełożenia na rynki – zgadzają się ekonomiści mBanku, którzy akurat spodziewali się zmiany perspektywy ratingu Polski na pozytywną.
Analitycy Banku Pekao uważają, że werdykt S&P może zapobiec wyraźnej korekcie kursu euro w złotych po zniżce z ubiegłego tygodnia i utrwalić jego notowania poniżej 4,20. Do końca miesiąca kurs euro może w ich ocenie nawet zmaleć do około 4,15 zł.