Jak tłumaczyła w ostatnim komentarzu Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ, presję podaży na ceny ropy naftowej niezmiennie wywiera rosnące wydobycie w Stanach Zjednoczonych. – W czwartek amerykański Departament Energii podał, że produkcja ropy w USA w marcu sięgnęła rekordowych 10,47 mln baryłek dziennie. Z kolei w piątek firma Baker Hughes w swoim cotygodniowym raporcie poinformowała, że w minionym tygodniu liczba funkcjonujących wiertni ropy w USA wzrosła o 2, do poziomu 861 – najwyższego od marca 2015 r. – napisała Sierakowska.
Najważniejszym dla ropy wydarzeniem w najbliższych tygodniach będzie spotkanie kartelu OPEC oraz krajów niezrzeszonych w Wiedniu 22 czerwca. – To na nim zostaną podjęte decyzje ws. kontynuacji porozumienia o ograniczeniu wydobycia surowca – przypomina Mateusz Namysł, analityk Raiffeisen Polbanku. Od tego w dużym stopniu zależeć będą ceny ropy w kolejnych tygodniach. – Zakładam, że jeżeli OPEC i kraje niezrzeszone zdecydują się podnieść limity produkcyjne o 0,5 mln baryłek dziennie, to będzie to miało neutralne znaczenie dla rynków, ewentualnie możliwa jest krótkoterminowa reakcja negatywna. W przypadku większego zwiększenia produkcji może to mieć silniejsze przełożenie na rynek czarnego złota. Brak zmian w porozumieniu do kolejnego spotkania za około pół roku skutkować będzie zwyżką cen surowca – twierdzi Namysł. Jego zdaniem najbardziej prawdopodobne jest, że dojdzie do podniesienia limitów produkcji o około 0,5 mln baryłek dziennie, a cena ropy Brent będzie notowana w przedziale 68–80 USD za baryłkę. paan