Para walutowa EUR/PLN z pewnością nie należy do ulubieńców spekulantów. Od wielu miesięcy zakres wahań na tej parze był mocno ograniczony. Od połowy listopada do końcówki stycznia para EUR/PLN poruszała się w przedziale 4,28–4,31. Pod koniec stycznia złoty dość nieoczekiwanie się umocnił i euro było wyceniane na 4,25 zł. Później jednak mieliśmy do czynienia z ruchem w drugą stronę. Rozpoczęła się deprecjacja rodzimej waluty, która parę EUR/PLN wyniosła w okolice 4,34 zł. Czy to tylko chwilowy wystrzał czy może faktyczny początek większej zmienności?
Chwilowe zamieszanie
Niska zmienność pary EUR/PLN to oczywiście nie najlepsza informacja dla inwestorów, którzy chcą zarabiać na bardziej zdecydowanych ruchach na walutach, ale trzeba też pamiętać, że każdy kij ma dwa końce. Zwraca na to uwagę Daniel Kostecki, główny analityk w firmie Conotoxia.
– Zmienność na parze EUR/ PLN od listopada 2018 r. do drugiej połowy stycznia pozostawiała wiele do życzenia głównie z punktu widzenia inwestorów/spekulantów chcących zyskiwać na zmianie notowań. Z kolei dla firm, importerów, eksporterów czy z punktu widzenia sytuacji monetarnej stabilny kurs walutowy to brak obaw o szybkie zmiany pociągające za sobą wpływ na wyniki firm czy też na politykę pieniężną – mówi Kostecki. – Niemniej jednak, jak to ze zmiennością bywa, po okresie jej spadku przychodzi czas na wzrost wahań. Takie też większe wahania, a właściwie jednostronną wyprzedaż, obserwowaliśmy na rynku złotego. Co ciekawe, to wszystko odbywało się przy wzmożonym popycie na polskie obligacje oraz akcje – zwraca uwagę przedstawiciel firmy Conotoxia.
Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers, podkreśla, że złoty, szczególnie w relacji do euro, jest postrzegany przez rynek jako nudna para walutowa, ale mimo to też jest wrażliwa na to, co dzieje się w otoczeniu.
– Myślę, że zachowanie naszej waluty w ostatnich dniach to wynik postrzegania złotego jako nudnego samego w sobie, ale jednak będącego członkiem klubu emerging markets (i trochę „skażonego" kłopotami strefy euro). Trend boczny na EUR/PLN trwający od sierpnia, a przy zawężonym pasmie wahań od listopada, pokazuje, jak złoty jest sprawiedliwie wyceniony lub jak mało wymierne w skutkach są przewidywane zmiany fundamentów. W efekcie kapitał portfelowy pozostaje mało aktywny na złotym, a bez spekulacji zmienność waluty praktycznie zamiera. Przynależność do koszyka walut rynków wschodzących jednak zobowiązuje, więc generalna presja na waluty emerging markets z początku lutego nie pozostawiła złotego bez szwanku – mówi Konrad Białas. – Nie ma zgodności, jeśli chodzi o kierunek globalnego ożywienia i to powoduje mocne przetasowania w nastawieniu do rynków wschodzących. Niemal przesądzone porozumienie handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Chinami usunie premię za ryzyko rozpętania się wojen handlowych, ale do odrodzenia apetytu na aktywa emerging markets potrzeba dowodów w danych makro, że globalna gospodarka złapie wiatr w żagle – twierdzi Białas.