Ostatnie tygodnie na światowych rynkach upływają pod znakiem ucieczki od ryzykownych aktywów. Spadki zagościły na rynkach akcji, ale również na rynku walutowym widać dużą nerwowość. Zainteresowaniem cieszą się przede wszystkim waluty uznawane za bezpieczne przystanie.
Ucieczka od ryzyka
Na rynku walutowym status bezpiecznych przystani mają przede wszystkim frank szwajcarski i japoński jen. Ostatnie tygodnie najdobitniej potwierdzają, że kiedy inwestorzy uciekają od ryzyka, kierują kapitał właśnie w kierunku wspomnianych wcześniej walut. Frank szwajcarski w ciągu dwóch tygodni zyskał względem euro ponad 1,5 proc., a w stosunku do dolara umocnił się o ponad 2 proc. Z kolei jen w tym samym czasie zyskał w relacji do euro około 2,9 proc., natomiast w stosunku do dolara umocnił się o ponad 3 proc.
– Waluty, które zyskują w czasie wzrostu awersji do ryzyka, to zazwyczaj te, których kraje mają dodatnią międzynarodową pozycję inwestycyjną netto. W skrócie wskaźnik ten mówi nam, ile pieniędzy z danego kraju jest ulokowane poza jego granicami i ile pieniędzy zagranica ma ulokowane w danym kraju. Dodatni bilans oznacza, że więcej pieniędzy jest poza granicami, co w przypadku powrotu kapitału ze względu na wzrost ryzyka generuje umocnienie danej waluty. Do tych krajów należą m.in. Japonia czy Szwajcaria. Stąd też w ostatnim czasie obserwowaliśmy zdecydowane umocnienie japońskiego jena czy szwajcarskiego franka – wyjaśnia ostatnie ruchy na rynku walutowym Daniel Kostecki, główny analityk w firmie Conotoxia.
Jak dodaje Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers, ucieczka kapitału w stronę jena i franka to też efekt polityki pieniężnej prowadzonej przez poszczególne banki centralne.