Po pandemicznej hossie na rynku inwestycji wysokiego ryzyka przyszedł kryzys, który wyhamował strumień pieniędzy dla młodych, innowacyjnych firm nad Wisłą. Wygląda na to, że to już koniec spadków, a w najbliższych miesiącach start-upy znów nie będą musiały martwić się o finansowanie swoich nowatorskich projektów.
– Spodziewamy się, że w 2025 r. dojdzie do zwiększenia liczby transakcji na wczesnym etapie. Wynikać to będzie z rosnącej liczby funduszy zasilonych środkami unijnymi – uspokaja Aleksander Mokrzycki, wiceprezes PFR Ventures.
Miniony rok dla rodzimych innowatorów był ciężki. Spadek finansowania venture capital w naszym kraju sięgnął rok do roku 10 proc. To sporo, biorąc pod uwagę, iż inwestycje w tym okresie w Europie średnio zmniejszyły się „tylko” o 6 proc., a za oceanem wzrosły, i to o imponujące 27 proc. – wynika z analiz PitchBook. Dane Polskiego Funduszu Rozwoju pokazują, że w Polsce udało się dostarczyć kapitału do 142 start-upów. To wynik trzy razy gorszy niż w rekordowym pod tym względem 2022 r. Łącznie do firm popłynęło 2,1 mld zł. Karol Lasota z Inovo.vc wskazuje jednak na pozytywne strony i podkreśla, że udało się w ub. r. utrzymać stabilny poziom inwestycji. Jego zdaniem, biorąc pod uwagę brak aktywnych funduszy wspieranych środkami UE, jest dobrym wynikiem.
– Niestety, moja predykcja o przekroczeniu progu 3 mld zł okazała się nietrafiona. Powodem jest późniejsze ogłoszenie jednej z rund – przekonuje.
Ale wiele do myślenia dają inne statystyki. Chodzi o nakłady venture capital w relacji do PKB. W takim ujęciu Polska znajduje się na końcu zestawienia rozwiniętych gospodarek. U nas wskaźnik ten wynosi ledwie 0,01 proc., gdy w Estonii to 0,14 proc., a w Kanadzie czy USA przekracza pułap 0,2 proc.