Z tego grona 2,7 tys. pracowników już wyraziło zgodę na skorzystanie z programu dobrowolnych odejść. Dziś w przedsiębiorstwie pracuje ponad 35 tys. osób. – Wszyscy wiedzą, że mamy przerost zatrudnienia i musimy zwalniać. Nawet strona społeczna nie blokuje zmian – mówi Wojciech Balczun, prezes PKP Cargo.
Dodaje, że proste cięcia kosztów już w zasadzie przeprowadzono. Teraz zarząd szuka oszczędności, m.in. koncentrując działalność dotyczącą zarządzania lokomotywami i wagonami oraz ograniczając liczbę zakładów zaplecza kolejowego i posiadanych stacji rozrządowych. – Naszym celem na ten rok jest utrzymanie płynności finansowej, odbudowanie relacji z klientami i przygotowanie fundamentów do walki konkurencyjnej – uważa Balczun. Dziś kondycja finansowa spółki jest zła. Od co najmniej kilku miesięcy rynek przewozów kolejowych kurczy się, a ze wstępnych danych finansowych wynika, że ubiegły rok PKP Cargo zamknęło 176 mln zł straty netto.
Mimo słabych wyników firma chce inwestować. Właśnie prowadzi zaawansowane rozmowy w sprawie przejęcia niemieckiego przewoźnika kolejowego. Szczegółów jednak nie ujawnia. Chce też zbudować silny pion handlowy. Poza tym walczy o umowy dotyczące zarządzania bocznicami kolejowymi. W ostatnich dniach wygrała m.in. przetargi na obsługę bocznic kopalni węgla kamiennego Murcki w Katowicach i elektrowni Łagisza w Będzinie.