Dziś kontynuacja rozmów w Moskwie.Brak uzgodnień co do sposobu ustalania stawek za wykorzystanie rurociągu jamalskiego to podstawowa przeszkoda w zawarciu porozumienia gazowego. A to jest niezbędne, by w Polsce w kolejnych latach nie zabrakło gazu. Porozumienie ma obejmować zwiększenie dostaw rosyjskich w kolejnych latach – z obecnych 8 mld m sześc. rocznie do ok. 11 mld m.
Strona rosyjska postanowiła wykorzystać negocjacje i fakt, że Polska nie ma innych możliwości sprowadzenia gazu, do przeforsowania zmian w sposobie ustalania stawek tranzytowych oraz zarządzania spółką EuRoPol Gaz. Wpływy z opłat tranzytowych stanowią główne źródło przychodów tej firmy nadzorującej gazociąg. Gazporm chce, by były jak najniższe, a PGNiG uważa, że powinny być ustalane zgodnie z polskim prawem, czyli decyzjami prezesa URE.
Jeśli rozmowy w Moskwie nie zakończą się sukcesem i w najbliższych dniach Rosja nie zacznie dostarczać dodatkowego gazu, to PGNiG będzie musiał zmniejszyć dostawy dla zakładów azotowych.Polski rząd zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i postanowił przekonać Komisję Europejską, by jak najszybciej wypracowała nowy mechanizm pomocy krajom zagrożonym kryzysem surowcowym. Premier Donald Tusk na szczycie unijnym w Brukseli, który rozpoczyna się dziś, zamierza zaapelować o przyspieszenie prac nad mechanizmem gazowej solidarności.
I liczy, że dyskusja nad odpowiednim rozporządzeniem zakończy się w grudniu. W projekcie dokumentu ma być zapis o tym, że wystarczy jednodniowa przerwa w dostawach 10 proc. gazu do UE, żeby Bruksela ogłosiła stan alarmu i wezwała kraje do pomocy tym najbardziej poszkodowanym. Obecnie przepisy mówią o 20 proc. dostaw do całej UE przez osiem tygodni.