Zwyżka WIG20 o 4,5 proc. istotnie różniła się od zmiany w IV kw. ub.r. (9 proc.) i była zdecydowanie mniejsza niż w najlepszym jak dotąd II kw. 2009 r. (wówczas indeks poszybował aż o 23 proc.).
[srodtytul]Najgłębsza korekta...[/srodtytul]
Kiedy jednak spojrzymy na to, co działo się w trakcie całego ubiegłego kwartału, to jasne się staje, że mieliśmy do czynienia z dawno niewidzianymi emocjami na rynku. Podczas gdy pierwsze sesje stycznia przyniosły atak WIG20 na szczyty trendu wzrostowego zgodnie z oczekiwaniami na tzw. efekt stycznia, to wkrótce potem paliwo do zwyżki szybko się wyczerpało. W połowie stycznia portfele posiadaczy akcji zaczęła pustoszyć korekta spadkowa, która szybko okazała się jednym z najgorszych okresów dla inwestorów od wiosny 2009 r.
Od styczniowego szczytu do lutowego dołka WIG20 runął o 12,7 proc., czyli nawet nieco więcej niż w trakcie dotychczasowej najsilniejszej korekty hossy, z jaką inwestorzy mieli do czynienia na przełomie czerwca i lipca ub.r.W tych dramatycznych chwilach analitycy mieli twardy orzech do zgryzienia. W momencie, gdy WIG20 znalazł się najniżej od ponad czterech miesięcy, przebijając dołek z początku listopada ub.r. (2193,9 pkt), pojawiła się groźba załamania się całego długoterminowego trendu wzrostowego.
[srodtytul]...i szybkie odrodzenie[/srodtytul]