Tym samym spółka pozyskała niezbędne 6 mln zł, o których mówiła nam prezes Monika Nowakowska. – To na razie nam wystarczy. W najbliższym czasie nie planujemy wypuszczania następnych papierów dłużnych – zaznacza szefowa Kolastyny.

Nie zdradza też, kto był nabywcą obligacji. Bardzo prawdopodobne, że kupował je inwestor finansowy, z którym zarząd prowadzi rozmowy. – Nie potwierdzam i nie zaprzeczam – ucina Nowakowska. Warto jednak przypomnieć, że wcześniej tłumaczyła, że zarząd i inwestor szukali sposobu na pomostowe finansowanie Kolastyny w ten sposób, by pieniądze, które spółka pozyska, nie trafiły w ręce wierzycieli, ale na rozwój.

Możliwe, że w przyszłości wyemitowane obligacje będą zamieniane na akcje Kolastyny (choć na razie nie jest to zaznaczone w kontrakcie). Ostatnio zarząd próbuje konwertować w ten sposób część zobowiązań Kolastyny. W czwartek podpisano umowę z byłym prezesem i jednym z głównych akcjonariuszy Andrzejem Grzegorzewskim (obecnie ma 4,4 mln papierów dających 8,8 proc. głosów) o zamianie jego wierzytelności (przekraczających 1,77 mln zł) na ponad 1,77 mln papierów.

Do tego celu zostanie wykorzystana uchwała dająca zarządowi możliwość emisji do 15 mln walorów w ramach kapitału docelowego. – Na pewno dojdzie do jeszcze jednej podobnej transakcji, na ok. 100 tys. zł.

Możliwe też, że w przyszłym tygodniu podpiszemy takie umowy z jeszcze dwoma, trzema wierzycielami – mówi Monika Nowakowska. Dodaje, że zarząd prowadzi dalsze rozmowy o konwersji zadłużenia na akcje. Jeżeli chodzi o banki, to decyzje będą podejmowane po orzeczeniu sądu o możliwości wejścia Kolastyny w upadłość układową. Wszystkie akcje mają być sprzedawane po cenie nominalnej, czyli 1 zł.