Uniquare zajmuje się produkcją oprogramowania dla banków do obsługi klientów (front-office). Ma kontrahentów na całym świecie. Kryzys gospodarczy sprawił, że instytucje zamroziły wydatki na IT. Miało to negatywne konsekwencje dla kondycji Uniquare. – Nasi koledzy mają zupełnie inne podejście do biznesu niż my i niestety, nie chcą tego zmienić. Sprzedają produkt drogo, ale potem nie zarabiają na jego utrzymaniu i serwisie. To zła strategia na czas kryzysu – mówi Klein.W 2009 r. austriacka spółka, w której Asseco Slovakia ma 60 proc. udziałów, miała 1,5 mln euro straty netto. W I kwartale 2010 r. strata wyniosła 0,5 mln euro. Klein przyznaje, że perspektywy na kolejne miesiące nie wyglądają najlepiej.

– Rozważamy trzy scenariusze: sprzedaż udziałów, wykupienie obecnych udziałowców, bo współpraca ewidentnie nam się nie układa, lub przejęcie głównego produktu, który nam się bardzo podoba i który bardzo chcielibyśmy mieć w swojej grupie – oświadcza Klein. Nie chce zdradzić, który z wariantów jest najbardziej prawdopodobny.Strata doznana przez Uniquare w I kwartale sprawiła, że nie był to zbyt dobry okres dla Asseco Slovakia. Firma co prawda zwiększyła obroty o 1 proc., do 29,1 mln euro, ale zysk netto spadł o 27 proc., do 1,45 mln euro.

Według Kleina perspektywy grupy na ten rok, pomijając wątek Uniquare, wyglądają jednak całkiem nieźle. – Finalizujemy na Słowacji i w Czechach kilka umów o strategicznym dla nas znaczeniu – oznajmia. Portfel zamówień na ten rok ma wartość 101 mln euro, co stanowi 74 proc. zeszłorocznych obrotów. – Chcielibyśmy, żeby nasza tegoroczna sprzedaż była większa – zapowiada Klein.

Dużo ostrożniej wypowiada się o możliwym do wypracowania zysku. – Wszystkie firmy z grupy powinny mieć zysk nie niższy niż w 2009 r. Do tego będziemy konsolidować nabyte w tym roku, węgierskie spółki Statlogics i GlobeNet, które dołożą nam około 2,5 mln euro. Wszystko zależy od tego, jak szybko rozwiążemy problem Uniquare – wyjaśnia.W zeszłym roku Asseco Slovakia zarobiło na czysto 10,75 mln euro.