[b]Od czasu debiutu na giełdzie nie kupiliście żadnej spółki, mimo że na kontach macie około 18 mln złotych i kilka razy mówiliście o toczących się rozmowach.[/b]
Rzeczywiście, negocjacje nie przyniosły efektu. Głównie dlatego, że firmami, które by nas interesowały, kierują ich właściciele. Rozmowy z nimi są trudne, bo są związani emocjonalnie ze swoimi przedsiębiorstwami i boją się stracić nad nimi kontrolę. Byliśmy blisko przejęcia spółki z południa Europy, ale pojawił się ten sam problem. Nie oznacza to, że zrezygnowaliśmy z tej formy rozwoju. Nadal szukamy i prowadzimy rozmowy, ale nie chcemy działać w pośpiechu.
[b]Jakie spółki są w kręgu waszych zainteresowań?[/b]
Chcielibyśmy kupić przedsiębiorstwo działające w kraju, które uzupełniałoby naszą ofertę, a nie tylko zwiększyło obroty czy zasięg terytorialny. Do tej pory skłonni byliśmy zainwestować w mniejszy podmiot o obrotach na poziomie 10 mln zł lub nawet mniej. Dziś skupiamy się na większych rozwiniętych spółkach o przychodach z przedziału 10–50 mln zł, i rozwijamy się organicznie.
[b]Wspominał pan niedawno, że chcielibyście zwiększyć swój udział w rynkach Europy Zachodniej. W 2008 r. powstała spółka w Niemczech, niedawno powołaliście kolejną we Francji. Jaki będzie kolejny krok? Stworzenie następnej czy przejęcie?[/b]