W ostatnich latach udział eksportu w całkowitych przychodach grupy systematycznie rośnie. Narastająco po trzech kwartałach 2013 r. sięgnął 23 proc. To o 5,8 pkt proc. więcej niż rok temu. – Sądzę, że nie powinniśmy mieć problemu z dojściem do 30 proc. – wskazuje Wijata. Sygnalizuje, że w 2014 r. dynamika wzrostu skonsolidowanej sprzedaży Graala może być dwucyfrowa.

Z kolei za kilka lat grupa chce mieć obroty rzędu 1 mld zł. Narastająco w trakcie trzech kwartałów 2013 r. wypracowała ok. 509 mln zł przychodów oraz 9,9 mln zł zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej. Zarząd nie podawał prognoz na 2013 r. Czy będą na 2014 r.? – Nie sądzę, abyśmy byli teraz gotowi do prognoz – odpowiada Wijata. Branży szkodzą zawirowania na rynku surowcowym (chodzi m.in. o łososia). – Jeśli będzie kilka spokojnych kwartałów, to wówczas będziemy mogli zacząć myśleć o prognozach – zapowiada Wijata.

Oprócz Graala na GPW są notowane jeszcze dwie rybne spółki: Seko oraz Wilbo. Wskaźnik ceny do zysku dla Graala to 8,7. Dla Seko – po ostatnich mocnych wzrostach kursu – C/Z sięga już 15. Z kolei dla Wilbo wskaźnika nie da się policzyć, ponieważ narastająco w ostatnich czterech kwartałach spółka miała stratę netto. Dopiero w III kwartale pojawił się symboliczny zysk. Zarówno Seko, jak i Wilbo chcą iść śladem Graala i zwiększać sprzedaż zagraniczną.

Eksperci podkreślają, że krajowi producenci żywności mają szereg przewag na zagranicznych rynkach. – Na pewno ważnym czynnikiem są konkurencyjne ceny, istotne zwłaszcza w okresie recesji – mówi Adam Kaptur, analityk Millennium DM. Dodaje, że wielu producentów stara się korzystać również z innych przewag konkurencyjnych, np. wysokiej jakości lub innowacyjności produktów. – Szereg firm specjalizujących się w kategorii private label wykorzystuje też doświadczenia ze współpracy z polskimi oddziałami międzynarodowych sieci handlowych, aby zdobywać kontrakty na dostawy do sklepów tych sieci w innych krajach – mówi.