Dziś Naczelny Sąd Administracyjny w rozszerzonym, siedmioosobowym składzie zajmie się kwestią zaliczania kosztów emisji akcji do kosztów uzyskania przychodów.
Do NSA trafiła sprawa spółki z Bydgoszczy, która nie zgodziła się z decyzją Izby Skarbowej i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, że środki z emisji trafiają na kapitały spółki i tym samym nie należy ich odnosić do zagadnień związanych z dochodem. Szersza niż zwykle obsada sędziowska zdaniem prawników daje nadzieję na wytyczne wiążące nie tylko w przypadkach ofert publicznych, ale też prywatnych, niepowiązanych nawet z debiutem na GPW (taką emisję przeprowadziła bydgoska firma). Dotychczas większość wyroków w takich sprawach była dla emitentów niekorzystna.
Status strony w postępowaniu zyskało Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych, walczące, by spółki mogły odliczać koszty emisji od podstawy opodatkowania. – Nie chodzi nam o zmianę istniejących przepisów, tylko o utrzymanie status quo. W przeszłości wiele izb skarbowych interpretowało zapisy na korzyść emitentów. Ale wraz z wybuchem kryzysu wzrosła liczba niekorzystnych interpretacji, korzystne były zaś często odwoływane przez wojewódzkie sądy administracyjne – mówi Beata Stelmach, prezes SEG. – Rozumiemy motywację fiskusa. Nie można jednak szukać dodatkowych dochodów, szkodząc rynkowi i zniechęcając firmy do pozyskiwania kapitału przez giełdę.
[srodtytul]Kto skorzysta?[/srodtytul]
Z naszych szacunków wynika, że koszty emisji spółek już notowanych i debiutantów w latach 2005–2010 przekroczyły 840 mln zł. Nie wiadomo, jaka część firm nie odliczyła ich od podstawy opodatkowania. Gdyby założyć, że żadna nie skorzystała z ulg, to pozytywna decyzja NSA oznaczałaby, że firmy mogą się upomnieć nawet o 160 mln zł. A nawet więcej, jeśli weźmiemy pod uwagę firmy z NewConnect i spółki niepubliczne, które również mogą ruszyć po pieniądze od fiskusa.