Od Szczecina po Podhale rozsiani są drobni akcjonariusze Elektrimu. W sumie mają ciągle około 16 proc. kapitału firmy, która królowała kiedyś na warszawskim rynku giełdowym. „Czy wróci na GPW?” – to pytanie zadają nam, dzwoniąc do redakcji lub przekazując pytanie przez zaprzyjaźnione osoby. Telefony dzwonią też do Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. – Mamy sygnały od inwestorów w sprawie Elektrimu. Oczekują, że firma wróci. Chcą mieć możliwość płynnego obrotu akcjami, które nadal posiadają – przyznaje Piotr Cieślak, wiceprezes SII.
Konglomerat opuścił GPW w 2008 r. nie za karę, ale na wniosek zarządu, po wezwaniu ogłoszonym przez PAI Media, firmę kontrolowaną przez Zygmunta Solorza-Żaka, głównego akcjonariusza Elektrimu.
W grudniu 2007 r. walne zgromadzenie akcjonariuszy Elektrimu upoważniło zarząd spółki do podjęcia działań zmierzających do ponownego dopuszczenia akcji do obrotu na rynku giełdowym albo w alternatywnym systemie obrotu prowadzonym przez GPW – w terminie sześciu miesięcy od dnia uprawomocnienia się wydanego przez sąd postanowienia o zakończeniu postępowania upadłościowego. WZA wypełniło tym samym uchwałę zarządu GPW, który pod tym m.in. warunkiem wykluczył akcje Elektrimu z obrotu.
Takie postanowienie sądu upadłościowego zapadło 17 stycznia, co oznacza, że zgodnie z uchwałą sprzed trzech lat Elektrim powinien wrócić na GPW najpóźniej w lipcu.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można dziś stwierdzić, że tak się nie?stanie.?Konglomerat nie jest jeszcze na to gotowy,?choć – jak podkreśla Zygmunt Solorz-Żak, główny akcjonariusz – kierunek, w jakim zmierza firma, jest znany i na GPW wróci.