Bez względu na to, jaką przyjmiemy miarę osiągnięć największych przedsiębiorstw na warszawskiej giełdzie, nie ulega wątpliwości, że I kwartał przyniósł dalszą poprawę wyników finansowych. Jeśli zsumujemy rezultaty wszystkich polskich spółek z WIG20 (zagraniczne – CEZ i Kernel – pominęliśmy ze względu na inną walutę sprawozdań), okaże się, że suma zysków netto powiększyła się w pierwszych trzech miesiącach roku o 43,5 proc. wobec tego samego okresu 2010 r. Zsumowane zyski operacyjne urosły z kolei o 34,8 proc. przy wzroście przychodów ze sprzedaży o jedną czwartą.
Poprawa nie przestaje być faktem, jeśli zamiast zmiany zsumowanych wyników obliczymy średnie zmiany (najpierw liczymy zmiany dla każ- dej firmy i dopiero potem średnią). Według takiej alternatywnej metody zysk netto urósł jeszcze bardziej – aż o 185 proc., a operacyjny o 53,2 proc. (wszystkie dane dotyczą zmian wobec I kwartału 2010 r.).
[srodtytul]Wsparcie dla giełdowej hossy[/srodtytul]
Co to oznacza dla inwestorów? Jak wynika z danych Bloomberga, średni ważony zysk na akcję (liczony narastająco za cztery kolejne kwartały) spółek wchodzących w skład WIG20 urósł do poziomu najwyższego od czasu załamania wywołanego przez kryzys finansowy na Zachodzie w końcu 2008 r. i późniejszego spowolnienia polskiej gospodarki. Dzięki szybkiej poprawie rezultatów udaje się jednocześnie utrzymać w ryzach poziom wycen rynkowych akcji. Wskaźnik cena/zysk wynosi niespełna 12, co sugeruje, że walory największych spółek nie są szczególnie drogie (kiedy kończyła się poprzednia hossa na jesieni 2007 r., C/Z przekraczał 16).
Jednocześnie trzeba przyznać, że poprawa rezultatów nie rozłożyła się w sposób równomierny pomiędzy poszczególne firmy. Podobnie jak w poprzednich kwartałach na wynikach zaważyły w największym stopniu przedsiębiorstwa związane z rynkami surowcowymi.