Gigantyczne zyski wypracowane przez inwestorów, którzy na początku 2010 r. kupili akcje City Interactive i CD Projektu Red, sprawiły, że papiery producentów gier komputerowych stały się wyjątkowo pożądanym aktywem. Kupując akcje pierwszej ze spółek na początku 2010 r. i sprzedając je w kwietniu 2011 r. (historyczne maksimum), można było zarobić prawie 1000 procent. W tym samym czasie walory CD Projektu Red podrożały o ponad 660 proc.
Wielu naśladowców
Sukces wymienionych firm (za wzrostami ich notowań stały również solidne, szybko rosnące zyski) wykorzystali inni przedstawiciele sektora. W ciągu kilku kwartałów na alternatywnym parkiecie zadebiutowało pięciu kolejnych producentów gier komputerowych. Dołączyli do notowanego na tym parkiecie od 2008 r. katowickiego Nicolas Games (wchodząc na NewConnect, zajmował się jednak tylko dystrybucją gier, dopiero w 2009/2010 r. zdecydował o zmianie profilu).
Żadna ze spółek nie miała najmniejszych problemów z pozyskaniem pożądanego kapitału. Ich papiery cieszyły się olbrzymim zainteresowaniem. Konieczne były redukcje zapisów. Inwestorzy zupełnie nie zwracali uwagi, czy firma ma już na koncie jakieś dokonania biznesowe, kto stoi na jej czele (czy ma doświadczenie w branży elektronicznej rozrywki) i czy produkty, nad którymi pracują, mogą spodobać się fanom. Kolejne miesiące pokazały, że podejmowanie decyzji inwestycyjnych tylko na podstawie tego, że branża jest modna, było całkowicie chybioną strategią.
Jeden wyjątek
Spośród sześciu mniejszych producentów gier komputerowych tylko jeden – 11bit Studios – jest notowany powyżej ceny emisyjnej z oferty pierwotnej. Warszawska spółka pozyskała tą drogą 0,72 mln zł brutto. Sprzedała 376 tys. akcji serii C po 1,92 zł (obecnie kurs wynosi 8,7 zł.) Wydała pieniądze na dokończenie prac nad „Anomaly Warzone Earth". Tytuł odniósł duży sukces, który przełożył się na wyniki finansowe producenta. 11bit Studios miało w 2011 r. 3,05 mln zł przychodów (0,47 mln zł w 2010 r.) i zarobiło netto 1,29 mln zł (minus 0,23 mln zł). Plan na bieżący rok zakłada wzrost sprzedaży do 6,6 mln zł, a zysk netto do 1,74 mln zł. W 2013 r. będzie to odpowiednio: 12,7 mln zł i 4,57 mln zł.
Zupełnie inaczej potoczyły się losy gdyńskiego Forever Entertainment. Firma nie miała żadnego doświadczenia w produkcji gier wideo. Jej głównym aktywem była licencja do wykorzystywania postaci Misia Uszatka. Mimo to bez problemów sprzedała 108,2 tys. akcji serii D po 8,15 zł. Dzisiaj kosztują po 1,7 zł. Szybko okazało się, że produkcja i sprzedaż gier nie jest taka łatwa. Firma przejadła całą gotówkę (oraz z dwóch kolejnych emisji) i znowu potrzebuje finansowania. W 2011 r. miała ledwie 0,2 mln zł przychodów i ponad 2 mln zł straty netto. W I kwartale br. obroty wynosiły 50 tys. zł, a strata netto ponad 0,6 mln zł.