Zarejestrowany na Cyprze, ale prowadzący działalność w całym regionie EMEA (Europa Środkowo-Wschodnia, Bliski Wschód i Afryka), dystrybutor sprzętu informatycznego, po raz drugi w tym miesiącu wystosował komunikat bieżący, w którym zapewnia, że problemy cypryjskich banków nie mają żadnego wpływu na jego biznes.
Pierwszy komunikat ukazał się 18 marca gdy pojawiły się pierwsze informacje, o kłopotach cypryjskich instytucji finansowych. Obecnie spółka odniosła się do porozumienia pomiędzy Eurogrupą oraz rządem Cypr, na podstawie którego posiadacze dużych lokat zapłacą dodatkowy podatek.
W komunikacie Asbis zapewnił, że firma nie ma żadnych depozytów w żadnym banku cypryjskim w związku z czym decyzje polityków nie mają na nią żadnego wpływu. Asbis zapewnił ponadto, że w działalności operacyjnej korzysta ze wsparcia różnych instytucji finansowych spoza Cypru więc żadna ze jego spółek regionalnych (Asbis działa w przeszło 30 krajach regionu EMEA) nie ma problemów z bieżącym finansowaniem.
Mimo uspokajających komunikatów zarządu cypryjskiej firmy jej akcje w drugiej połowie marca zachowywały się gorzej niż szeroki rynek. Po ustanowieniu 13 marca ponad dwuletniego maksimum na poziomie 4,37 zł, kurs zaczął tracić na wartości. Przeceny nie powstrzymywała nawet zapowiedź wypłaty wyższej niż rok wcześniej dywidendy. Wyniesie po 0,05 USD na akcję. W czwartek o godz. 12 walory Asbisu traciły kolejne 2,25 proc. do 3,91 zł. Od szczytu sprzed kilkunastu dni akcje spadły już zatem 10,5 proc.