Wyjście z propozycją zakupu korporacyjnych papierów dłużnych do inwestorów zagranicznych stało się skutecznym sposobem nie tylko pozyskania gotówki potrzebnej na inwestycje, ale też zdywersyfikowania źródeł finansowania. Nie pozostawało bez znaczenia, że taka emisja potwierdzała też pozycję przedsiębiorstwa na międzynarodowym rynku.
Nic więc dziwnego, że w ostatnich latach po ten instrument chętnie sięgały banki, m.in. PKO BP, BRE Bank czy Millennium, jak też duże koncerny paliwowe (PGNiG, PKN Orlen), energetyczne (PGE, Energa) oraz telekomunikacyjne (Polkomtel, Telekomunikacja Polska).
Czy mają powody do obaw po zmianie oceny dla kraju z „A-" do „BBB+" przez S&P? Zwłaszcza że palcem pogroziła nam już druga agencja – Moody's – ze względu na przekroczenie poziomu deficytu powyżej unijnego limitu 3 proc. PKB.
Popyt za granicą spadnie
Emitenci na razie zachowują spokój. Zdaniem Mariusza Rędaszki, wiceprezesa Energi ds. finansowych, te działania nie wpłyną istotnie na zmniejszenie zainteresowania zakupem papierów dłużnych polskich korporacji. Sądzi jednak, że podwyższeniu może ulec koszt emisji tych papierów. Jest on bowiem odnoszony do kosztu długu Skarbu Państwa. A ten w efekcie ostatnich decyzji agencji ratingowych zapewne się zwiększy. – W przypadku emisji długu przez Polskę może nastąpić ograniczenie pewnego kręgu inwestorów, którzy angażują się w papiery o ratingu nie niższym niż „A" – wskazuje Rędaszka.
– To ważny czynnik wpływający na decyzje podejmowane zwłaszcza przez inwestorów w Londynie i USA – wtóruje mu Mikołaj Raczyński, zarządzający funduszami w Noble Funds TFI. Jak dodaje, działające tam fundusze mają często zapisane w statutach konkretne limity przy danym ratingu. I jeśli jego ocena zostanie obniżona, to skutkiem może być sprzedaż pewnej puli papierów – tłumaczy Raczyński.