Pańska firma zajęła pierwsze miejsce (ex aequo) w naszym rankingu. Co sprawiło, że rozwija się tak dynamicznie?
To efekt kilkuletnich doświadczeń. Firma powstała w 2007 r., pierwszy etap rozwoju był mało ekspansywny, budowaliśmy fundamenty spółki, uczyliśmy się od najlepszych w tym czasie firm w branży. Poza tym ja i większość pracowników najdłużej zatrudnionych w Blejkanie to byli pracownicy czołowych firm z branży ówczesnego okresu.
Nasza branża to bezwykopowe renowacje podziemnych sieci przesyłowych: kanalizacyjnych, wodociągowych, gazowych i przemysłowych. Rynek jest niszowy, wymaga specjalistycznego sprzętu i doświadczonych, wyszkolonych pracowników, dlatego wymagało to paru lat, zanim postanowiliśmy działać bardziej ekspansywnie. Nasze kontrakty do tej pory wiązały się głównie z dotacjami unijnymi. Jak pokazały doświadczenia z pierwszej transzy dotacji, najwięcej inwestycji pokazuje się pod koniec okresu rozliczeniowego i były to lata 2008 i 2009. Dlatego przygotowaliśmy się na ten sam scenariusz w drugiej perspektywie unijnej. Byliśmy gotowi do wykonywania samodzielnie lub jako lider konsorcjum dużych zadań już od 2013 r. Wtedy nastąpił największy rozwój spółki, pozyskaliśmy duże kontrakty m.in. w Warszawie, Krakowie, Pruszkowie, Poznaniu, Płocku, Piotrkowie Trybunalskim, co w konsekwencji doprowadziło nas do pozycji lidera branży bezwykopowej w Polsce i jednej z czołowych firm w tej branży w Europie.
Jak ocenia pan mijający rok?
Ten rok to niestety załamanie rynku. Spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy, ale nie w takiej skali. Podobnie wyglądał rok 2010, który również był pierwszym rokiem perspektywy unijnej, ale rozmiar spadku był znacznie mniejszy. Nasze obroty spadły czterokrotnie. Tak jak już wspomniałem, wiąże się to z pieniędzmi unijnymi. Poprzednia perspektywa skończyła się z końcem 2015 r., a nowe środki się jeszcze nie pokazały.