Prezes spojrzał na mnie raz z zaciekawieniem. Jednak w jego spojrzeniu nie brakowało sceptycyzmu. Kolejne zdanie, które wypowiedział, utwierdziło mnie w przekonaniu, że sceptycyzm na razie wygrywa z zaciekawieniem.
– Czyli twierdzi Pan, że wystarczy, by ludzie w mojej firmie dostawali punkty za pracę i oceniali swoje postępy w rankingu, a wszystko się zmieni? Sprzedawcy będą więcej sprzedawać, na produkcji podwyższymy jakość, a wszyscy ludzie w mojej organizacji będą tryskać kreatywnością?
– Nie wystarczy, Panie Prezesie. Ale bardzo pomoże.
Grywalizacja jak sól
Zanim spojrzymy oczyma prezesa na to, co grywalizacja może dać KAŻDEJ firmie, zobaczmy, czym ona jest. Grywalizacja to zastosowanie mechaniki gier w nie-growym świecie, na przykład w biznesowych procesach on-boardingu, nabywaniu wiedzy produktowej czy... segregacji śmieci lub oszczędzaniu firmowego prądu. Specjaliści od grywalizacji analizują zachowania w firmie, które warto by wzmocnić (na przykład regularne zapoznawanie się z czasowymi promocjami na produkty firmy), oraz dodają do tego zachowania konkretne mechanizmy ze świata gier po to, by to zachowanie stało się nawykiem.
Nie można w firmie mieć lub nie mieć grywalizacji. Można mieć zgrywalizowany jakiś proces. W tym sensie jest ona jak sól, którą dodajemy do potrawy, by wydobyć z niej jej smak, a rzadko kiedy jemy ją samą. Czyli co można grywalizować, aby skorzystać z zaangażowania, jakie ona daje? Poszukaj obszarów w twojej firmie, którym grywalizacja dobrze zrobi na zaangażowanie.