Inwestorzy indywidualni mogą składa zapisy do 7 marca po cenie maksymalnej ustalonej na 13,5 euro oraz jej równowartości w polskich złotych. Brokerzy oficjalnie nie chcą się wypowiadać na temat przebiegu IPO, ale z nieoficjalnych rozmów wyłania się „wypośrodkowany" obraz – szału na akcje nie ma, ale zainteresowanie ofertą jest. Płynie ono m.in. z krajów bałtyckich, czyli stamtąd, gdzie marka i biznes Novaturasa są dobrze znane.
– W czasie road show odbyliśmy kilkadziesiąt spotkań z inwestorami, głównie z Polski, Litwy i Estonii, gdzie trwa oferta publiczna naszych akcji. Odzew po spotkaniach mamy bardzo dobry. Zainteresowanie inwestorów oceniam bardzo pozytywnie – mówi Linas Aldonis, dyrektor generalny Novaturasa.
Nasi rozmówcy zgodnie przyznają, że fundamenty spółki są dobre, a biznes perspektywiczny, ale zwracają też uwagę na czynniki ryzyka. Oferta Novaturasa zbiegła się w czasie z głośną sprawą delistingu innej litewskiej spółki – AviaAM Leasing. Okazało się, że zgodnie z tamtejszym prawem dominującym akcjonariuszom wystarczy 75 proc. głosów, żeby zdecydować o wycofaniu akcji z obrotu, co zrodziło pytania o zabezpieczenie interesów inwestorów mniejszościowych. Novaturas do przypadku grupy AviaAM bezpośrednio odnosić się nie chce, ale zwraca uwagę, że jego statut przewiduje, iż do podjęcia tego typu decyzji konieczna jest większość 90 proc. głosów, a więc tak samo jak w Polsce. – Myślę, że to potwierdza, jak rzetelnie podchodzimy do tematu ładu korporacyjnego – przekonuje Aldonis.
Novaturas to największy operator turystyczny w krajach bałtyckich. Zamierza wejść na GPW oraz na Nasdaq w Wilnie. Może się pochwalić wysoką dynamiką zysków i przychodów, deklaruje też sutą dywidendę. Jej stopę analitycy szacują na 7–8 proc. Wskaźniki ceny do zysku dla Novaturasa są na poziomie zbliżonym do spółek porównywalnych.