Niskie koszty pozyskania finansowania i atrakcyjne wyceny emitentów przekładają się na wzmożoną liczbę przejęć giełdowych firm. Tymczasem coraz głośniej mówi się o tym, że obecna konstrukcja przepisów jest niekorzystna dla drobnych graczy. Jak niedawno informował „Parkiet", potrzebę zmian widzi sama KNF. Również z rynku docierają do nas głosy w tej sprawie. Dotyczą m.in. wezwań realizowanych w formie skupu akcji.

Iść na rękę inwestorom

– Powinny się one odbywać na sesji giełdowej, tak aby każdy mógł z nich skorzystać, bez konieczności wizyty w biurze maklerskim. Powinno wystarczyć zlecenie złożone za pośrednictwem serwisu internetowego, tak jak każde zlecenie rynkowe. Zapisy na tę specjalną sesję powinny trwać wystarczająco długo, a nie kilka dni. Liczba placówek spada, a mamy XXI wiek i internet. Szczególnie dotyczy to wezwań znacznie powyżej ceny giełdowej – mówi Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM. Dodaje, że warto też wprowadzić obowiązek informowania posiadaczy akcji o takim wezwaniu.

Niechlubny przykład

Pozwoliłoby to uniknąć takich sytuacji, jakie wydarzyły się w ówczesnym iAlbatros Group, gdzie skupowano papiery znacząco powyżej ceny rynkowej, a terminy były ekstremalnie krótkie. Część inwestorów, nawet tych, którzy mieli całkiem spore pakiety, o wezwaniu nie wiedziała i dlatego nie odpowiedziała na nie. Trudno uznać za szczere ówczesne deklaracje zarządu tej spółki, który przekonywał, że zależy mu na tym, aby wszyscy akcjonariusze partycypowali we wpływach z tej transakcji. Eksperci proponują, by w przypadku wezwań po cenie znacznie wyższej niż kurs giełdowy wprowadzić mechanizm depozytu dla tych, którzy w wezwaniu nie wzięli udziału, dostępny np. przez rok po terminie.

– Wezwanie przekraczające cenę giełdową, które trwa na przykład pięć dni i jeszcze trzeba się udać do biura maklerskiego na drugim końcu kraju – bo tak sobie wybrała spółka – to przesada. Jak to się ma do ułatwień dla klienta detalicznego i budowania akcjonariatu obywatelskiego? – pyta retorycznie Materna.

Problemem w obecnych przepisach jest też ustalanie ceny w wezwaniu. Nie może być niższa od średniej z sześciu miesięcy, ale w praktyce w wielu przypadkach i tak jest zdecydowanie poniżej wartości godziwej.