I to na razie wszystko?
Pomysłów jest wiele, ale wszystko sprowadza się do finansów. W 2009 r. fundusze VC wydały na biotechnologię 2 mld dol. W 2017 r. już 13 mld, a w 2018 – 18 mld. Polska jest poza nurtem tych pieniędzy.
Niedawno mówił pan, że startupy biotechnologiczne w Polsce znajdują się w „dolinie śmierci", gdzie są najbardziej narażone na upadek...
Przede wszystkim w naszym kraju takie startupy występują w śladowych ilościach. I nie dlatego, że naukowcy są jacyś niechętni do komercjalizacji swojej wiedzy.
Może nie umieją współpracować z biznesem?
Naukowcy mają inny typ myślenia, niebiznesowy. I taki mają mieć. Ekosystem wokół nich powinien być tak ukształtowany, by korzystał z ich wiedzy. Montreal, Toronto czy Paryż tworzą inkubatory dla badaczy, by mogli prowadzić swoje eksperymenty. W Warszawie nie ma ani jednego inkubatora dla sektora life science. Jak coś ma zaistnieć, skoro nie tworzy się odpowiednich warunków? Kwestia rozwoju onkologii bardziej interesuje pacjentów niż decydentów, dlatego pozostaje niedofinansowana.
Czy warto inwestować w takie spółki jak NanoGroup?
To, co teraz robimy, jest wartościowe. Ale wymaga czasu i cierpliwości. Za to zwroty wynagradzają ten długi okres oczekiwania.
Marek Borzestowski jest przedsiębiorcą, menedżerem i naukowcem. Od ponad 20 lat wspiera wiedzą i doświadczeniem firmy z branż technologicznych, IT i e-commerce, zasiadając w radach nadzorczych. Jest założycielem m.in. serwisu internetowego Wirtualna Polska oraz funduszu inwestycyjnego VC Giza Polish Ventures. Obecnie jest prezesem NanoGroup – holdingu spółek biotechnologicznych.