Od początku czerwca nad krajowym rynkiem „wisi” ryzyko polityczne, które odbija się na notowaniach spółek, zwłaszcza dużych. Sam wynik wyborów prezydenckich rynek przyjął początkowo bardzo nerwowo, ale też dość szybko odrobił większość strat jeszcze w powyborczy poniedziałek. Zapowiedź premiera Donalda Tuska o głosowaniu nad wotum zaufania znów jednak podkopała nastroje nad Wisłą. Zwłaszcza że jeden z koalicjantów wrócił do pomysłu dodatkowego opodatkowania banków.
– W analizach powyborczych po II turze wyborów prezydenckich wskazywano iż prawdziwym ryzykiem dla scenariusza wzrostowego dla krajowej giełdy pozostaje destabilizacja polityczna – przypomniał Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ. – Problemem wydają się obecnie czynniki lokalne i zawahanie inwestorów zagranicznych w zakresie podbicia premii za ryzyko polityczne. W przypadku potwierdzenia stabilności politycznej i wzrostowego „story” wydaje się, iż trend przeważania krajowego rynku powinien być kontynuowany – najpewniej jednak przy mniejszej dynamice aniżeli w pierwszych części roku – mówił Ryczko.
Na skutek propozycji premiera Tuska wzrosły też obawy o jeszcze większą ekspansję fiskalną, na co negatywnie reagował rynek obligacji skarbowych. W tym tygodniu oprocentowanie papierów dziesięcioletnich utrzymuje się powyżej 5,6 proc., będąc najwyżej od początku kwietnia.
Czytaj więcej
Po dwóch mocnych dniach polski rynek akcji wrócił do spadków, które jednak nie zmieniają istotnie pozytywnego obrazu rynku.
W środę, w dzień głosowania, od samego rana główne warszawskie indeksy świeciły na czerwono, ale raczej przy mniejszych niż w poprzednich dniach obrotach. Przypomnijmy też, że dwa pierwsze dni tego tygodnia kończyły się odpowiednio 1,22 i 2,25-proc. zwyżką WIG20. W środę jednak główne krajowe indeksy przez większość dnia były najsłabsze w Europie. Sesja w USA rozpoczęła się od zwyżek, a wiatru w żagle inwestorom dały informacje o kończących się rozmowach na temat handlu między USA a Chinami.