Globalne spowolnienie nie powstrzymuje inwestorów nad Wisłą

Trzeci kwartał dla młodych, innowacyjnych firm z Polski zaczął się obiecująco – wciąż płynie do nich szeroki strumień pieniędzy od funduszy VC i aniołów biznesu. Wyobraźnie rozpaliła wizja międzynarodowej ekspansji m.in. projektów Hotailors, Urvis Bike czy Foodsi.

Publikacja: 09.10.2022 21:00

Inwestorzy nad Wisłą nie przykręcili na razie kurka z pieniędzmi na innowacyjne projekty. Przekonało

Inwestorzy nad Wisłą nie przykręcili na razie kurka z pieniędzmi na innowacyjne projekty. Przekonało się o tym w ostatnich dniach sporo rodzimych start-upów, w tym producent rowerów Urvis Bike, za którym stoi Paweł Raja. Fot. łukasz Bera/mpr

Foto: Lukasz Bera

Wbrew obawom rodzimy rynek start-upów trzyma się wyjątkowo mocno. Widoczne na świecie od miesięcy ostre hamowanie finansowania młodych, innowacyjnych spółek nie znalazło – przynajmniej na razie – podatnego gruntu nad Wisłą. Początek III kwartału pokazuje, że inwestorzy wciąż wierzą w biznesy wysokiego ryzyka w naszym kraju. Ostatnie tygodnie to wręcz wysyp ciekawych transakcji venture capital.

Inwestorzy stawiają na zagraniczną ekspansję

Z pewnością minione dni okazały się wyjątkowo dobre dla spółki Mateusza Kowalczyka i Jakuba Fryszczyna. Ich start-up Foodsi, który rozwija platformę umożliwiającą kupowanie nadwyżek jedzenia z restauracji, piekarni i sklepów, pozyskał 6 mln zł w rundzie seed (zalążkowej). Finansowanie zapewniły m.in. fundusze CofounderZone i Satus Starter oraz inwestorzy prywatni, w tym założyciele Pyszne.pl. Pozyskane środki pozwolą spółce zwiększyć nie tylko zasięg w Polsce, ale też przygotować się do ekspansji zagranicznej. Firma wejście na nowe rynki planuje w przyszłym roku.

– Obserwujemy rozwój Foodsi od dłuższego czasu. Przetrwali pandemię i pozyskali setki tysięcy użytkowników oraz tysiąc restauracji bez zewnętrznego finansowania, a następnie dobrze wykorzystali kapitał z rundy pre-seed. Postawili na bardzo agresywny rozwój produktu, który zaowocował szybkim zwiększeniem zasięgu i pozwolił na dotarcie do szerokiego grona partnerów i klientów – wylicza Tomasz Goliński, partner zarządzający CofounderZone. I zaznacza, że Foodsi ma potencjał, by stać się znaczącym graczem na rynku usług online dla gastronomii w Europie.

2 mln zł popłynęły z kolei do polskiego producenta elektrycznych rowerów cargo Urvis Bike. W II rundzie finansowania w start-up zainwestowało w sumie kilkunastu inwestorów (rok temu spółka pozyskała 1 mln zł z funduszu ASI Podlasie zarządzanego przez krakowski Bitspiration Booster). Wśród aniołów biznesu są m.in. współtwórca Naszej Klasy, współzałożyciel Trigona, a także były szef technologii Allegro, członkini rad nadzorczych takich giełdowych spółek, jak CCC i PKP Cargo, czy wreszcie twórcy cyfrowej drukarni CottonBee. Na razie olsztyńska spółka Bike Idea, która stoi za marką Urvis Bike, jest wciąż na wstępnym etapie rozwoju – w tym roku na rynek ma dostarczyć ok. 50 innowacyjnych jednośladów typu „long john” (w wersji z platformą lub skrzynią transportową). Jak wskazuje Paweł Raja, prezes firmy, cel na 2023 r. zakłada jednak skokowy wzrost sprzedaży oraz rozpoczęcie prac nad nowymi modelami dwóch kółek. – W Europie boom na rowery cargo już się zaczął. W Wielkiej Brytanii sprzedaż takich pojazdów w ciągu 12 miesięcy wzrosła o 37 proc. Podobne trendy widać w Holandii czy Niemczech, a my wierzymy, że Polska może być następna – mówi Raja.

Jego rowerami dostawy realizują już m.in. Stuart, Stava, Fyrtel.Market czy Hop.City.

Wciąż czuć dobry klimat

Pieniądze inwestorów przyciągają również gaming, branża IT czy innowacje na rynku hotelowym. W tym ostatnim wypadku imponujące finansowanie pozyskała spółka Hotailors. Trafiło do niej 23 mln euro, które mają pomóc w światowej ekspansji innowacyjnego projektu. Start-up stworzył bowiem system ułatwiający firmom organizowanie podróży służbowych – pracownicy dzięki platformie mogą rezerwować wyjazdy w ramach przysługujących im limitów, natomiast firma otrzymuje jedną zbiorczą fakturę, przy czym Hotailors zapewnia firmom dokładną kontrolę wydatków w czasie rzeczywistym, a podróżującym wsparcie. – Kolejki na lotniskach, opóźnione lub odwołane loty, problemy z rezerwacjami w hotelach – to rzeczywistość podróży po pandemii. Żeby ogarnąć ten chaos, potrzebne są rozwiązania łączące automatyzację procesu planowania delegacji oraz 24-godzinne wsparcie agentów podróży – komentuje Filip Błoch, założyciel Hotailors.

Spółka, aby łatwiej zdobywać klientów na zagranicznych rynkach, zmieniła już nazwę na WorkTrips. Otworzyła także przedstawicielstwo w Dubaju. Błoch chce, by firma rozwinęła teraz biznes nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale także w krajach Afryki Północnej i USA. – Rebranding ma przyspieszyć nasz rozwój i rozmowy z następnymi klientami – wyjaśnia Filip Błoch.

O polskim start-upie jest już głośno za granicą. Uznaje się go za jednego z globalnych pionierów obsługi podróży służbowych pracowników zewnętrznych (Hotailors robi to m.in. dla takich gigantów, jak Google czy Vodafone), dodatkowo spółka wygrała prestiżowy program akceleracyjny SAP iO.Foundry San Francisco.

Dobry klimat do inwestowania nad Wisłą mogą potwierdzić także spółki Plot Twist i Vimanet. Ta pierwsza z sukcesem zakończyła subskrypcję prywatną, w ramach której trafiło do niej 2,8 mln zł. Ponad 30 inwestorów nabyło łącznie niemal 1,8 mln akcji serii E, a wycena krakowskiego producenta gier wideo sięgnęła 31 mln zł. – W grudniu ub.r. z emisji prywatnej pozyskaliśmy 2 mln zł. Kwotę tę przeznaczyliśmy na pierwszy etap produkcji naszego flagowego projektu: „The Last Case of Benedict Fox”. Nowo pozyskane środki przeznaczymy na kolejny etap produkcji i marketing tytułu – tłumaczy Paweł Czapla, prezes studia.

Premierę gry zaplanowano na wiosnę 2023 r. Czapla w najbliższych miesiącach spodziewa się lepszej koniunktury w branży gier. – Już teraz obserwujemy powrót pozytywnych nastrojów wśród inwestorów – dodaje.

O koniunkturę martwić się nie muszą firmy z branży IT. Tu rynek wciąż jest rozgrzany. Dowodem jest ostatnia transakcja z udziałem Uptime – estońska spółka przejęła większościowy pakiet udziałów w krakowskiej firmie programistycznej Vimanet. Dzięki temu podwoi zespół inżynierów w regionie oraz zwiększy bazę klientów z kraju i Europy Środkowej.

Pieniędzy nie zabraknie?

Eksperci, choć mają obawy o spowolnienie rynku VC w naszej części Europy, w tym w Polsce, mimo wszystko sądzą, że pieniędzy na innowacyjne projekty nie zabraknie. Dynamikę mają podtrzymać zastrzyki, jak ten z NCBR. Rozdana została bowiem dodatkowa pula środków z programu BRIdge Alfa (skierowanego do przedsiębiorców znajdujących się w fazie seed, gdzie ryzyko niepowodzenia inwestycyjnego jest największe). NCBR za pośrednictwem tego programu udzielił inwestorom bezzwrotnego wsparcia na utworzenie wehikułu inwestycyjnego, za pośrednictwem którego fundusze inwestują do 1 mln zł przy 20-proc. wkładzie własnym w pomysły o wysokim potencjale komercjalizacyjnym. 7,5 mln zł trafiło m.in. do Invento Capital (tym samym zwiększył kapitalizację do 43,5 mln zł). Fundusz VC planuje kolejne inwestycje w sześć start-upów (wcześniej do jego portfela trafiły m.in. start-upy Planet Heroes, Gridaly czy Qvistorp). – Do końca roku planujemy zainwestować jeszcze w dziewięć start-upów, z czego sześć sfinansuje dodatkowa pula środków – podkreśla Jacek Murawski, prezes Invento Capital. Fundusz na celownik bierze projekty z takich branż, jak IT, energetyka, a także chemia czy medycyna.

Rynek VC jest odporny na kryzysy, choć w najbliższych miesiącach rodzimym start-upom może być zdecydowanie trudniej o kapitał

Polski rynek venture capital to w dużej mierze fundusze inwestujące na wczesnym etapie. A te – jak wskazuje Marcin Fejfer, partner zarządzający SpeedUp Group – są najmniej podatne na problemy indeksów giełdowych oraz spadające wyceny spółek technologicznych. – Dzieje się tak dlatego, że spółki, w które inwestują te fundusze, mają przed sobą zwykle dekadę działania, zanim dojdzie do ich debiutów giełdowych lub sprzedaży. Do tego czasu nastawienie rynku może się wielokrotnie zmienić – mówi Fejfer. – Niemniej jednak wiele polskich funduszy weszło właśnie w drugą fazę swojego cyklu działania, co oznacza, że w ostatnich miesiącach zakończyło swoją aktywność inwestycyjną i skupia się na pracy ze zbudowanym portfolio oraz na dezinwestycjach – kontynuuje ekspert.

W Polsce taka synchronizacja faz działania funduszy jest związana z faktem korzystania przez ich większość z kapitałów pochodzących od polskich Funds of Funds, takich jak PFR Ventures. Jak wyjaśnia partner zarządzający SpeedUp Group, flagowe programy PFR Ventures uruchomione zostały właśnie kilka lat temu, a intensyfikacja inwestycji w polskie start-upy w ostatnich kwartałach była wynikiem tego, że duża kohorta funduszy kończyła swoje okresy inwestycyjne.

– W ciągu najbliższych miesięcy o kapitał dla start-upów może być więc zdecydowanie trudniej. To już spowodowało, że wyceny niektórych rund inwestycyjnych spadły. Jeszcze istotniejsze stanie się to, czy start-up jest w stanie przyciągnąć uwagę zagranicznych inwestorów. Prognozuję też, że na okres kilkunastu miesięcy spadnie wolumen nowych transakcji na rynku – zaznacza nasz rozmówca.

Jego zdaniem niekoniecznie spadnie jednak ich wartość, bo ta – według niego – jest od lat raczej wynikiem większych rund inwestycyjnych w dojrzalsze spółki, gdzie zaangażowany jest głównie zagraniczny kapitał. – Rynek VC, ze względu na swoją odporność na kryzysy, przyciąga jednak wielu inwestorów. Z tego powodu w ostatnich miesiącach mamy wysyp informacji o nowo zawiązanych zagranicznych funduszach VC – tłumaczy.

Raporty analityków wskazują, że firmy VC na świecie zgromadziły rekordowy kapitał gotowy do wykorzystania (tzw. dry powder). Eksperci wieszczą, iż pod koniec roku 2023 może dojść więc do rekordu inwestycyjnego na rynku start-upów w USA i Europie Zachodniej.

– Te rynki są jednak o kilkanaście miesięcy przed naszym lokalnym rynkiem VC. Wielu kolegów z branży już weszło w procesy budowania nowych funduszy. Możemy jednak poczekać jeszcze kilka miesięcy, nim te firmy zaczną aktywne inwestowanie – podkreśla Marcin Fejfer.

Tomasz Snażyk, prezes Startup Poland, sądzi, że do spowolnienia nad Wisłą mimo wszystko dojdzie, ale nie będzie ono tak widoczne, jak za oceanem. – Niemniej skutki wojny, inflacji i wyższych kosztów energii odbiją się także na sektorze VC – zapewnia.

Daniel Świątkowski, prezes Hexe Capital, uważa z kolei, że w Polsce wciąż mamy przed sobą półtora roku przyznawania środków publicznych, co – jego zdaniem – zniweluje odczucie spowolnienia. – Czy i jak globalny kryzys finansowy odbije się na rodzimej branży venture capital, dowiemy się zatem w 2024 r. – prognozuje.

Finanse
Trudny spadek po GNB
Finanse
Roszady w rejestrze shortów
Finanse
ZBP: Kredyt „Mieszkanie na start” wcale nie taki atrakcyjny
Finanse
Sławomir Panasiuk zamienia KDPW na GPW
Finanse
WIG20 obchodzi 30 urodziny. W ostatnich latach przeżywał prawdziwą huśtawkę nastrojów
Finanse
Szansa na małą dywersyfikację oszczędności emerytalnych