– Spadek kursu franka wprawdzie oznacza mniejsze przychody odsetkowe, ale też mniejsze koszty z tego tytułu. Zdecydowana większość banków traci na tym portfelu, więc im jest on mniejszy dzięki spadkowi kursu franka, tym strata nominalnie mniejsza – mówi bankowiec. Przypomina, że oprócz finansowania kosztuje też zabezpieczenie tych kredytów i ich obsługa operacyjna. Inną korzyścią dla banków jest to, że tańszy frank uwalnia kapitał, który mogą przeznaczyć na większą niż do tej pory sprzedaż kredytów, głównie hipotek.
Konwersja nie przyśpieszy
– Część frankowiczów paradoksalnie mimo spadku kursu szwajcarskiej waluty może być sfrustrowana, bo zmniejszą się szanse na ustawowe, korzystne dla nich przewalutowanie po niższym kursie – uważa Kamil Stolarski, analityk Haitonga.
Zdaniem Jańczaka prawdopodobnie część klientów wykorzysta obecne umocnienie złotego do nadpłaty kredytów frankowych, dzięki czemu spłacalność przyśpieszy, ale skala tego zjawiska nie będzie duża.
– Nie spodziewam się, aby teraz miało dochodzić w większym stopniu do dobrowolnych przewalutowań. Kluczowa w tym zakresie będzie rola nadzorcy – tego, jakie mechanizmy wprowadzi mające przymusić banki do konwersji. Fundamenty i sytuacja gospodarcza wskazują, że wysoka wycena franka nie ma uzasadnienia, banki nie mają powodów, aby być teraz bardziej skłonne do konwersji – zaznacza Stolarski.
Dla klientów taka operacja wiązałaby się z większą ratą miesięczną, poza tym ich oczekiwania co do konwersji prawdopodobnie zakładają znacznie niższy kurs niż obecny, bo szacowany średni kurs, po jakim kredyty frankowe były zaciągane w latach 2005–2012, to ok. 2,4 zł. – Wprawdzie bilansowa wartość kredytu po konwersji zmniejszyłaby się nieco, ale zwiększyłby się miesięczny koszt obsługi tego długu z powodu wyższych stóp procentowych w Polsce. Przewalutowań przy obecnych kursach nadal będzie bardzo mało tym bardziej, że wciąż nie wiadomo, jaka będzie ostateczna wersja ustawy w tym zakresie. Pewnie dopiero kurs franka w okolicach 3 zł i niżej mógłby przyśpieszyć przewalutowania – dodaje Jańczak.
Co dalej z frankiem?
Zdaniem Konrada Białasa, głównego ekonomisty TMS Brokers, fundamentalna słabość franka ma prawo bytu, dopóki SNB trzyma się swojej polityki ujemnych stóp procentowych. – Ale prawdziwy powód ostatnich zmian leży po stronie oczekiwań wobec polityki EBC, a tutaj w mojej ocenie rynek oczekuje więcej, niż może dostać. Zbyt silne euro podkopie wzrost gospodarczy Eurolandu (osłabi eksport) i obniży inflację (import deflacji). Więc EBC odpowie na to werbalną interwencją albo będzie zmuszony wyraźnie oddalić perspektywy pierwszej podwyżki stóp – argumentuje Białas. Sceptycznie podchodzi do szans utrzymania wyższych poziomów EUR/CHF, z kolei sam złoty zaczyna coraz mocniej odczuwać skutki niestabilnej sytuacji politycznej w kraju. W perspektywie jesieni nastawia się na powrót CHF/PLN bliżej 3,85.