Słabnący frank przynosi ulgę zarówno klientom, jak i bankom

Najsłabsza od dwóch i pół roku helwecka waluta dla klientów oznacza niższe raty i mniejszy kredyt do spłaty. Dla banków to mniejsze straty na tych kredytach, lepsza pozycja kapitałowa i możliwość przyśpieszenia akcji kredytowej.

Publikacja: 31.07.2017 06:00

Słabnący frank przynosi ulgę zarówno klientom, jak i bankom

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski Łukasz Solski

W piątek za franka szwajcarskiego płacono 3,74 zł, czyli najmniej od połowy stycznia 2015 r., kiedy Szwajcarski Bank Narodowy uwolnił notowania tej waluty i kurs skoczył w ciągu paru godzin z 3,55 zł do 4,3 zł. Osłabienie franka do złotego od początku roku już o ponad 9 proc. to dobra wiadomość dla banków i klientów.

Frankowy ciężar maleje

GG Parkiet

Na koniec maja w polskich bankach było 31,5 mld CHF mieszkaniowych kredytów (czyli 121 mld zł), co stanowiło 11,8 proc. wartości całego portfela sektora. Wartość tych kredytów maleje nie tylko dzięki spadkowi kursu franka, ale także dzięki spłatom – tylko ten drugi czynnik powoduje, że rocznie ubywa 6–7 proc. kredytów frankowych.

– Co do zasady niższy kurs franka pomaga bankom, mimo że osiągają wtedy niższe odsetki z powodu niższej wartości bilansowej tych kredytów. Ale banki chcą pozbyć się tego typu kredytów, udzielanych często z niską marżą, i liczą na ich szybką spłatę – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy.

– Zmniejszenie kursu franka to głównie dobra wiadomość dla klientów, którym maleje wartość kredytu do spłaty i miesięczna rata, obniża się też wskaźnik LtV. Dla nas jako banku ma to o tyle pozytywny wpływ, że zmniejsza się chęć niezadowolonych klientów do wydania kilkudziesięciu tysięcy złotych na prawnika i pójścia do sądu – mówi jeden z bankowców. Przypomina, że tylko niewielki odsetek spraw przed sądem zakończył się dla frankowiczów wyrokiem pozytywnym.

– Spadek kursu franka wprawdzie oznacza mniejsze przychody odsetkowe, ale też mniejsze koszty z tego tytułu. Zdecydowana większość banków traci na tym portfelu, więc im jest on mniejszy dzięki spadkowi kursu franka, tym strata nominalnie mniejsza – mówi bankowiec. Przypomina, że oprócz finansowania kosztuje też zabezpieczenie tych kredytów i ich obsługa operacyjna. Inną korzyścią dla banków jest to, że tańszy frank uwalnia kapitał, który mogą przeznaczyć na większą niż do tej pory sprzedaż kredytów, głównie hipotek.

Konwersja nie przyśpieszy

– Część frankowiczów paradoksalnie mimo spadku kursu szwajcarskiej waluty może być sfrustrowana, bo zmniejszą się szanse na ustawowe, korzystne dla nich przewalutowanie po niższym kursie – uważa Kamil Stolarski, analityk Haitonga.

Zdaniem Jańczaka prawdopodobnie część klientów wykorzysta obecne umocnienie złotego do nadpłaty kredytów frankowych, dzięki czemu spłacalność przyśpieszy, ale skala tego zjawiska nie będzie duża.

– Nie spodziewam się, aby teraz miało dochodzić w większym stopniu do dobrowolnych przewalutowań. Kluczowa w tym zakresie będzie rola nadzorcy – tego, jakie mechanizmy wprowadzi mające przymusić banki do konwersji. Fundamenty i sytuacja gospodarcza wskazują, że wysoka wycena franka nie ma uzasadnienia, banki nie mają powodów, aby być teraz bardziej skłonne do konwersji – zaznacza Stolarski.

Dla klientów taka operacja wiązałaby się z większą ratą miesięczną, poza tym ich oczekiwania co do konwersji prawdopodobnie zakładają znacznie niższy kurs niż obecny, bo szacowany średni kurs, po jakim kredyty frankowe były zaciągane w latach 2005–2012, to ok. 2,4 zł. – Wprawdzie bilansowa wartość kredytu po konwersji zmniejszyłaby się nieco, ale zwiększyłby się miesięczny koszt obsługi tego długu z powodu wyższych stóp procentowych w Polsce. Przewalutowań przy obecnych kursach nadal będzie bardzo mało tym bardziej, że wciąż nie wiadomo, jaka będzie ostateczna wersja ustawy w tym zakresie. Pewnie dopiero kurs franka w okolicach 3 zł i niżej mógłby przyśpieszyć przewalutowania – dodaje Jańczak.

Co dalej z frankiem?

Zdaniem Konrada Białasa, głównego ekonomisty TMS Brokers, fundamentalna słabość franka ma prawo bytu, dopóki SNB trzyma się swojej polityki ujemnych stóp procentowych. – Ale prawdziwy powód ostatnich zmian leży po stronie oczekiwań wobec polityki EBC, a tutaj w mojej ocenie rynek oczekuje więcej, niż może dostać. Zbyt silne euro podkopie wzrost gospodarczy Eurolandu (osłabi eksport) i obniży inflację (import deflacji). Więc EBC odpowie na to werbalną interwencją albo będzie zmuszony wyraźnie oddalić perspektywy pierwszej podwyżki stóp – argumentuje Białas. Sceptycznie podchodzi do szans utrzymania wyższych poziomów EUR/CHF, z kolei sam złoty zaczyna coraz mocniej odczuwać skutki niestabilnej sytuacji politycznej w kraju. W perspektywie jesieni nastawia się na powrót CHF/PLN bliżej 3,85.

Według Marka Rogalskiego, analityka DM BOŚ, względy techniczne przemawiają, że kurs franka może spaść w okolice 3,35 zł. – Ale gdyby miało się tak stać, to dopiero w ciągu dwóch–trzech lat i przy założeniu silnego złotego, dobrej kondycji polskiej gospodarki oraz integracji w strefie euro sprzyjającej europejskiej walucie. W tym roku nie spodziewam się spadku poniżej 3,70 zł, zejście poniżej 3,50 zł to co najmniej rok – dodaje.

[email protected]

Finanse
Już wiadomo, co zamiast WIBOR
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Kredyty złotowe nie do podważenia
Finanse
KS NGR wybrał indeks WIRF jako wskaźnik referencyjny zastępujący WIBOR
Finanse
Finansowa dziesiątka połączyła siły
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Finanse
Dom Development wyemitował obligacje o wartości 140 mln zł
Finanse
Ghelamco Invest zdecydował o emisji obligacji serii PZ9-2 o wartości nom. do 6 mln zł