– Nie mamy imperialnych ambicji, ale widzimy dużo miejsca na współpracę z giełdami naszego regionu – powiedział Marek Dietl, prezes zarządu GPW, otwierając konferencję Trading CEE: Equities and Derivatives, która odbyła się w czwartek w Warszawie. Omawiano na niej m.in. kwestie związane z przyszłością rynków kapitałowych Europy Środkowo-Wschodniej. W dyskusji panelowej obok prezesa Dietla głos na ten temat zabrali szefowie giełd w Budapeszcie, Sofii, Lublanie oraz szef międzynarodowej sprzedaży giełdy moskiewskiej.
Regionalna mozaika
– Wierzę w kooperację między giełdami. Myślę jednak, że nie powinna się ona opierać na posiadaniu przez giełdy naszego regionu wspólnego właściciela, ale na dzieleniu przez nie wspólnych celów. To jest droga ku przyszłości – stwierdził Richard Vegh, prezes Budapest Stock Exchange. Jego parkiet był przez pewien czas częścią grupy CEESEG, budowanej przez austriacką Wiener Boerse, ale większościowym udziałowcem giełdy w Budapeszcie jest obecnie Narodowy Bank Węgier. Giełda wdraża strategię mającą na celu przede wszystkim rozwijanie lokalnego rynku i zachęcanie małych i średnich spółek do przeprowadzania ofert publicznych. Prezes Vegh chwalił posunięcia węgierskich władz zmierzające do wspierania miejscowego rynku kapitałowego, m.in. nowe ustawodawstwo o REIT i wsparcie udzielane firmom przygotowującym się do ofert publicznych. – BUX, główny indeks naszej giełdy, zyskał od początku roku blisko 25 proc., a indeks średnich spółek wzrósł w tym czasie o około 70 proc. Tym, co zapewnia nam paliwo do wzrostu, jest m.in. dobra sytuacja gospodarcza – wskazywał Vegh.
– Szansą na rozwój jest dla nas współpraca z innymi giełdami – przyznał Ales Ipavec, prezes Ljubljana Stock Exchange. Wskazywał, że budowanie relacji z innym parkietami, szczególnie z krajów bałkańskich, jest dla jego instytucji sposobem wyjścia poza ograniczenia związane z małymi rozmiarami rynku lokalnego. Słoweński rynek kapitałowy jest około 60 razy mniejszy od polskiego, a niemal wszystkie spółki, które są obecne na giełdzie w Lublanie, znalazły się tam w wyniku programu prywatyzacji. – Gratuluję Polsce tego, że awansowała do grona rynków rozwiniętych. Chciałbym, by kiedyś Słowenia weszła do grupy rynków wschodzących, bo obecnie jest klasyfikowana jako rynek graniczny – mówił Ipavec.
– Widzę szansę w związkach z innymi giełdami – wskazywał Ivan Takev, prezes Bulgarian Stock Exchange. Jako jedną z szans na zwiększenie „widoczności" małych giełd dla inwestorów zagranicznych wskazał rozwój funduszy ETF inwestujących w akcje z naszego regionu. – Integracja daje nam większą odporność na wstrząsy – dodał Takev.
O specyficznych doświadczeniach rosyjskiego rynku kapitałowego mówił Tim O'Brien, szef działu sprzedaży międzynarodowej Moscow Exchange. – W latach 90. rosyjskie spółki szły za granicę pozyskiwać kapitał. Teraz pracujemy nad tym, by przyciągnąć je z powrotem – przypominał O'Brien. Przyznawał, że choć sankcje uderzyły w część spółek notowanych na moskiewskiej giełdzie, to wciąż daje o sobie znać duże zainteresowanie miejscowym rynkiem, które wpisuje się jednak w szerszy trend dotyczący rynków wschodzących. – Byłem niedawno w Chicago i widziałem, że jest bardzo duże zainteresowanie rynkami wschodzącymi. Inwestorzy widzą, że dają one wyższą stopę zwrotu – wskazywał O'Brien.