Nie jestem pewien, czy najlepszym sposobem na ratowanie gospodarki jest wprowadzanie nowych podatków (np. od zysków kapitałowych), ale tę sprawę pozostawiam ekspertom. Chodzi o to, że można mieć rację, a przy tym tak ją w praktyce realizować, że już przestaje być ważne, czy coś jest słuszne czy nie.
Na giełdzie o inwestorach naciąganych przez spółki realizujące publiczne oferty, a następnie zapominające o drobnych akcjonariuszach mówi się, że są Prostymi Dostarczycielami Kapitału. Z niepokojem obserwuję, że podobnie traktuje podatników minister finansów (przy aprobacie całego rządu). Nie tylko zresztą ten, który obecnie urzęduje. Podobnie postępowali jego poprzednicy, w tym znani na świecie i uchodzący za znakomitych ekonomistów. Może w tym właśnie problem. To bardzo dobrze, że za finanse odpowiadają ekonomiści, z drugiej jednak strony, jako wysocy urzędnicy państwa powinni widzieć sprawy nie tylko w kontekście ekonomicznych potrzeb, ale i prawnych możliwości.
Co kilka-kilkanaście miesięcy wybucha u nas dyskusja - co zmienić w podatkach. Spory są burzliwe i obfitują w propozycje: od podatku liniowego na niskim poziomie do wysokich, sięgających 50% dochodu stawek, od ulg prorodzinnych i innych, do całkowitej ich likwidacji. Każdy ma moc argumentów: sytuacja gospodarcza (dla jednych nigdy nie dość dobra, aby podatki obniżać, dla innych - wręcz przeciwnie), Europa (kto zna rozbudowane ustawodawstwo UE i wie, że nie wszystko, co proponuje rząd, jest niezbędne do integracji z Unią?), interes narodowy (worek argumentów bez dna). Efektem tych przepychanek są marne ustawy, od lat łatane (bo dziurawe jak ser szwajcarski), zmieniane na chybcika, nowelizowane niemal po kryjomu i fatalnie napisane.
Teraz sytuacja wygląda podobnie. Wprawdzie przed wyborami obecny minister finansów ostrzegał lojalnie, co zamierza zrobić z podatkami, ale nie powiedział jednak - jak chce to zrobić. A to ważna kwestia.
Sejm bardzo szybko uchwalił nowelizację ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Dziennikarze, analitycy i niektórzy politycy natychmiast wytknęli jej liczne wady, wskazali niejasności i luki. Ustawa trafiła do Senatu, a ten próbował ją naprędce poprawić. W środę Sejm usankcjonował jego działalność, przyjmując większość zgłoszonych poprawek.